Targi kulinarne są dla mnie poligonem doświadczalnym – próbuję wówczas potraw wszelakich bez ograniczeń oraz obserwuję jak radzą sobie w warunkach polowych restauracje, bary i inni producenci jedzenia – co oferują, jak to podają, jak zachęcają targowiczów do odwiedzenia lokali? Bo targi są przecież formą reklamy. Soho Food Market odbył się w weekend 30.11 – 01.12.2013 w Soho Factory na Mińskiej 25 i oprócz nas przyciągnął tłumy chętnych na kosztowanie potraw z szerokiej oferty wystawców. Na Soho Food Market przyjechaliśmy dopiero dzisiaj czyli w niedzielę po południu (mieliśmy intensywną andrzejkową sobotę)
Soho Food Market to kolejne targowe wydarzenie w Warszawie (obok cotygodniowych:
Up Targ i
Targu Śniadaniowego, sezonowego
Urban Market oraz organizowanych raz do roku Targów
Warszawski Smak).
Od razu pognaliśmy do
TUK TUKa, żeby przekonać się, że niestety oprócz rybnych placuszków nic już nie zostało:( Zjedliśmy zatem dwa pyszne ostro-kwaśne placuszki. Po około godzinie dojechała jeszcze
zupa laksa – a i tak M. udało się dostać ostatnią porcję:) (taka była kolejka) bardzo dobrze bo za każdym razem jak idę do
Tuk Tuk na pl. Zbawiciela
to laksy akurat nie ma. Teraz wiem już jak smakuje – jest gęsta, orzechowa, z makaronem ryżowym, kiełkami fasoli mung, ziołami. Tu mogłaby być bardziej pikantna:)
Kolejnym naszym targetem było stoisko I Love Hummus – znane nam z Targu Śniadaniowego. Kanapki laffa z wypiekanym na miejscu chlebkiem były rewelacyjne – kofta jagnięca (z pomidorem, ogórkiem, cebulą, sumakiem, sosem hummusowym i harisa oraz sosem z granatów) oraz qurczak (z pieczonymi ziemniaczkami, pomidorem, cebulką z sumakiem, sosem hummusowym i czosnkowym) zostały przez nas pochłonięte błyskawicznie:)
M. poszedł po zupę taco od Z Zupą Przez Świat – z wieprzowiną, pomidorami, i chilli – na życzenie bez sera i nachos. Nawet nie zdążyłam jej spróbować – tak szybko ją zjadł:)
Niestety curry z warzywami oraz kurczak w sosie arachidowym od Baobab Cafe nie były już takie smaczne – było zwyczajne, bez wyrazu i smaku, do którego chce się wracać.
Za to moim zupełnie nie trafionym wyborem okazał się Yellow Dog – omlet z kalmarami był niedosmażony i polany przyprawą sriracha (istny fast food) a pierożki z paluszkami krabowymi z serkiem i chilli nie powalały na kolana – wręcz nie chciało się tego jeść.
Żałuję, że nie miałam już ani miejsca ani czasu na spróbowanie makaronów od Boretti
Ale bardzo mnie ucieszyła obecność Wine Avenue – i sprzedawanego wina na kubki. Do domu zabrałam butelkę prosseco z sokiem z brzoskwini – Bellini
Soho Food Market przyciągnął jeszcze wielu innych ciekawych wystawców, z których wymienię tylko wybranych:
– Wootwórnia – kuchnia międzynarodowa
– Tornado Cafe – pyszna kawa – lubiana przez M.
– Mała Gruzja – tu musiałam pochłonąć małe tartinki z pastą szpinakową z orzechami oraz fasolową z orzechami:)
– Babooshka – rosyjska restauracja
– Smaki Warszawy – restauracja i cukiernia
– Meat Love – hamburgery
Jak widać – dla każdego coś dobrego:)Podsumowując – wyjazd do Soho Factory uważam za udany – warto było przedrzeć się na drugą stronę Wisły aby posmakować, pokosztować i ocenić dania, do których w przyszłości wrócę a których będę unikać.
Soho Food Market – w Soho Factory, ul. Mińska 25, Warszawa, Praga Południe
"Tuk Tuk" i "I Love Hummus" zdecydowanie robią robotę – keep it up! Mam nadzieję, że następnym razem panowie z Pl. Zbawiciela wezmą ze sobą więcej dóbr do spożycia. 🙂
Poza wymienionym w poście zastanawiałem się jeszcze nad Meat Love i S'poco Loco w kontekście konkretnego posiłku, oraz Lenivca jako tapasów.
IMO zabrakło takich pozycji jak choćby "Get Green" ze swoimi koktajlosokami.
Ale ogólnie rzecz biorąc impreza zacna.
Nie udało mi się dotrzeć i widzę, że jest czego żałować!
I love Hummus = najlepszy hummus w mieście 😀
Dzięki nim I love hummus i inne arabskie smaki 😉