Wjazd na Schilthorn z lękiem wysokości | Szwajcaria
Jak ogarnęłam wjazd na Schilthorn z lękiem wysokości, bez ataku paniki? Nie chciałam rezygnować z takiej atrakcji będąc w Szwajcarii. Na szczęście wymyślony przeze mnie sposób podziałał. Oto krótki poradnik dla zlęknionych wysokości i przestrzeni.
Spis treści
Krótko o moim lęku wysokości
Nie boję się latać samolotami chociaż jak startuję kręci mi się w głowie do czasu, aż błędnik przyzwyczai się do bujania. Nie mam problemu z chodzeniem po wysokich dachach a nawet szklanych podłogach jak na przykład w Kuala Lumpur. Mój lęk wysokości i przestrzeni objawia się najbardziej podczas jazdy kolejkami liniowymi, w wagonikach zwieszonych wysoko na linie. Pierwszy atak paniki miałam w Szwajcarii wjeżdżając na Diavolezza w 2019.
To co najbardziej mnie przeraża to:
- mocne bujanie wagonikiem po minięciu przęsła kolejki
- ludzie krzyczący z zachwytu lub przerażenia (czasami trudno stwierdzić)
- pchający się na mnie ludzie w zapchanym wagoniku
- mała przestrzeń w wagoniku (w windzie też czasami mnie to przeraża)
- świadomość wiszenia na linie kilkaset metrów nad ziemią
A denerwuje mnie ciągłe pytanie „jak się czuję”. No jak mam się czuć? Jestem sparaliżowana strachem.
.
Jak sobie poradziłam z lękiem przed wjazdem na Schilthorn?
Nad tym jak ogarnąć wjazd na Schilthorn rozmyślałam na długo przed wyjazdem do Szwajcarii. Nie było opcji, żebym nie wjechała – chciałam zobaczyć słynną górę Jamesa Bonda.
Obmyśliłam plan, który udało się zrealizować tylko z pomocą moich towarzyszek podróży (Edyty, Basi, Ani, Karoliny i Marty, o których pisałam Wam już w poprzednich wpisać ze Szwajcarii a linki do profili podaję na końcu). Dziewczyny pomagały wstać mi z podłogi wagonika i nawigowały podczas przesiadek. Nie powiem, że wjechałam tam z wielką klasą ale i tak ten sposób był lepszy od wjazdu na Diavolezza i hiperwentylacji z paniki jaką tam zaliczyłam na samej górze.
Kluczem do wjazdu na Schilthorn, bez ataku paniki, była głośna muzyka, siedzenie na podłodze oraz czapka z daszkiem. Tak to zrobiłam:
- Usiadłam na podłodze wagonika żeby nie widzieć wysokości oraz mieć twarde podparcie – błędnik mi wtedy mniej szaleje
- Założyłam czapkę z daszkiem i kaptur na głowę żeby nie widzieć otaczających mnie ludzi
- Włączyłam głośno ulubione kawałki na mojej mp3’ce, żeby nie słyszeć ludzi komentujących widoki. Tak – korzystam z tego oldschool’owego urządzenia podczas podróżowania, żeby nie rozładowywać telefonu
- Zamknęłam oczy i jak bardziej bujało to wyobrażałam sobie, że to prawie jak jazda Pendolino z Warszawy do Gdańska – też buja a przecież się nie boję.
W ten sposób jechałam w dwie strony.
Owszem – ludzie patrzyli się na mnie jak na dziwadło, inni z politowaniem a pozostali z troską. Do tego ominęły mnie widoki z wagonika. Ale finalnie wjechała i zjechałam ze Schilthorn w całości i bez histerii – co uznaję za sukces. Mogłam częściowo podziwiać pobliskie góry ze stacji przesiadkowych Birg i Murren. Na górze Schilthorn były chmury i niestety niewiele widziałyśmy.
Może kolejne podróże kolejkami liniowymi będą dla mnie już mniej straszne. Muzykę i czapkę z daszkiem na pewno zabiorę.
.
Wjazd na Schilthorn na 2970 mnpm
Czyli jak się dostać z Interlaken na Schilthorn?
Z samego rana pojechałyśmy pociągiem z Interlaken Ost do Lauterbrunnen. Podróż trwała jedynie 20 minut. Tu czekała nas przesiadka do autobusu jadącego 12 minut do Stechelberg – prosto pod stację kolejki linowej na górę Schilthorn. Widoki mijanych wodospadów były bajeczne.
Kolejka linowa na Schilthorn działa od 1967 roku. Wjazd ze Stechelberg na wysokość 2970 mnpm zajmuje 32 minuty a po drodze są 3 stacje przesiadkowe (Gimmewald, Murren oraz Birg). Kolejka działa przez cały rok.
Największy tłok jest do stacji Murren, z której rozpoczynają się piesze trasy z przepięknymi widokami. Wyżej są już tylko skały i coraz chłodniej – nawet w lecie. Polecam zaopatrzyć się w ciepłą kurtę i czapkę.
.
Schilthorn – góra James’a Bonda
To tutaj nagrywano film z Jamesem Bondem „W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości”. Film nudny jest jak flaki z olejem ale polecam zobaczyć jak wykorzystano zimową scenerię tej góry oraz znajdującą się tutaj restaurację Piz Gloria.
Na górze polecam zajrzeć na wystawę poświęconą historii filmów z agentem 007 w roli głównej, taras widokowy Sky Walk oraz 007 Walk of Fame. Tak sobie myślę, że w bezchmurne dni widoki zapierają tu dech.
Nas niestety na górze przywitały chmury, które tylko od czasu do czasu odsłaniały doliny i pobliskie szczyty.
A poniżej zdjęcie z obrotowej restauracji Piz Gloria na górze Schilthorn. W bezchmurne dni widoki muszą być bezcenne.
W restauracji zamawiać można dania z karty lub zakupić bon na dania z bufetu.
Po obiedzie przyszedł czas na zjazd do doliny. Wysiadłyśmy po drodze na 2 stacjach – Birg oraz Murren.
.
Stacja Birg i Thrill Walk
Na wysokości 2677 mnpm znajduje się stacja przesiadkowa Birg. Na jej wysokości wybudowano, w większej części metalową ścieżkę Thrill Walk przyczepioną do skalistego zbocza góry. Jest to nie lada atrakcja dla spragnionych wrażeń.
Dziewczyny poszły na spacer na Thrill Walk. Ja ledwo miałam odwagę, żeby im zrobić zdjęcie.
.
Przystanek Murren
Na kolejnym przystanku, na stacji Murren, było już nie tylko cieplej oraz widoki były lepsze. Nawet szczyty stąd zobaczyłyśmy. Takie to już było nasze szczęście do gór podczas tego wyjazdu.
.
Na dzisiaj tyle. Wyczekujcie ostatniego już wpisu z podróży do Szwajcarii w 2021 roku, w którym wrzucę zdjęcia ze Szwajcarskiej Riwiery.
Dajcie znać na FB jak radzicie sobie z lękiem wysokości oraz przestrzeni. Rezygnujecie z atrakcji czy pokonujecie lęk?
.
W podróż do Szwajcarii zabrała mnie Edyta (autorka bloga Madame Edith) oraz Switzerland Tourism. Wspomniane towarzystwo i wsparcie zapewniały:
- Karolina z Charlize Mystery
- Ania – Strawberries from Poland
- Basia – Nakarmiona Starecka
- oraz Marta – ze Switzerland Tourism
.