Czy zwracacie uwagę na to co jecie, albo raczej na to czym się odżywiacie? Jest bowiem wielka różnica pomiędzy jedzeniem a odżywianiem się – można opychać się całymi dniami potrawami pozbawionymi cennych dla nas składników odżywczych i mieć przy tym anemię. Otóż jeżeli do tej pory nie zwracaliście uwagi na to co wkładacie do swoich ust i czym karmicie swoje ciało lub macie już świadomość tego jak ważny jest dobrej jakości produkt i chcecie poszerzyć swoją wiedzę w tym zakresie to ta książka jest dla Was. Zamień chemię na jedzenie Julity Bator odsłania prawdę o dzisiejszych produktach spożywczych.
Julita Bator przez lata zmagała się z różnymi chorobami trójki swoich dzieci – przeziębienia, zapalenia, alergie, nietolerancje pokarmowe towarzyszyły jej rodzinie niemalże codziennie. Najczęściej przepisywanym przez lekarzy lekarstwem na chorobę były antybiotyki – najłatwiejszy sposób na pozbycie się problemu. A gdzie poszukiwania jego przyczyny? W sumie po co szukać skoro „wszyscy dookoła tak mają” – chorują, narzekają na różne dolegliwości i szukają ratunku w lekarstwach i suplementach diety? Autorka książki nie dała za wygraną – postanowiła poszukać winnego takiego stanu rzeczy i zgodnie z powiedzeniem „jesteśmy tym co jemy” za cel postawiła sobie dokładne zbadanie żywności spożywanej przez jej rodzinę. Efektem tych poszukiwań – własnej edukacji, wielu przeczytanych książek oraz przestudiowanie setek etykiet na opakowaniach produktów spożywczych jest wspomniana w tytule artykułu książka.
Zamień chemię na jedzenie to podstawowa wiedza o dodatkach do żywności i ich negatywnym wpływie na nasz organizm – taki poradnik dla rozpoczynających swoją przygodę ze zdrową i naturalną czyli jak najmniej przemysłowo przetworzoną kuchnią. Autorka skrupulatnie opisała różne grupy produktów z dużym naciskiem na spożywcze dodatki (naturale i syntetyczne) do: przetworów mlecznych (serów, serków, jogurtów, kefirów), mleka, chleba, mięsa, soków i napojów, słodyczy i dań dla dzieci. Opisała między innymi różnice pomiędzy popularnymi i tak lubianymi przez ludzi środkami słodzącymi – syntetycznymi, półsyntetycznymi i tymi naturalnymi. Po tej lekturze najlepiej rzucić cukier na dobre. Nie mówiąc już o soli – tu też nie jest ciekawie.
Po przeczytaniu tej pozycji, a pochłonęłam ją niezwykle szybko (sprzyjały temu lekkość języka autorki i nie popadanie przez nią w skomplikowane naukowe opisy) zapamiętałam kilka rzeczy a i Wam lekturę polecam:
– czytajcie etykiety produktów spożywczych – im dłuższa jest lista składników tym szybciej odłóżcie produkt na półkę. Zróbcie to samo, jeżeli nie rozumiecie jakie składniki zostały użyte,
– etykieta (nazwa) ma oddawać skład – np. chleb żytni razowy na zakwasie nie powinien mieć w składzie pszenicy i drożdży – a trafiłam ostatnio na takie przypadki
– składniki na opakowaniu zostały wymienione na kolejności ich % użycia – jeżeli na soku na pierwszym miejscu jest woda a potem cukier to już wiecie co będziecie pić
– kupujcie jak najmniej przetworzone produkty – najlepiej takie, jakie zjadłaby Wasza babcie w młodości.
Pięćdziesiąt lat temu przemysł spożywczy nie eksperymentował sobie jeszcze na nas tak bardzo jak dzisiaj i nie używał tylu dodatków do żywności – polepszaczy, uzdatniaczy, konserwantów – coraz częściej pojawiają się opinie naukowców, że to co teraz jemy ma podstawowy wpływ na „epidemie” otyłości, alergii, chorób serca i układu krążenia…
Lepiej wydawać więcej na dobrej jakości jedzenie niż setki albo i tysiące rocznie na lekarstwa. Sami policzcie jak to u Was jest.
Ja od kilku lat znacznie ograniczyłam zakupy w aptekach – w zasadzie wyłącznie do kropli do oczu i wody morskiej do nosa (trzeba sobie jakoś radzić pracując w klimatyzowanych pomieszczeniach).
Zamień chemię na jedzenie, Julita Bator
2013, Wydawnictwo Znak,
286 stron,
cena – około 32,00 zł
To teraz jeśli ta książka przypadła do gustu to wiem, że Bator wydała nową książkę. Święta bez chemii. Mam ją od paru dni i zachwycam się zdjęciami potraw:)
Super. Bardzo dziękuję za informację:) koniecznie muszę ją mieć