Nie mam szczęścia do Wrocławia. Za każdym razem jak tu przyjeżdżam, nie ważne czy prywatnie czy służbowo, pada deszcz i to piękne miasto przychodzi mi przemierzać w strugach deszczu. Szczęście nie sprzyja mi również w poszukiwaniach kulinarnych perełek tego miasta. Nie zachwyciły mnie odwiedzone Whiskey in the Jar oraz Złe Mięso. Jestem niezmordowana i nie dam się tak łatwo zniechęcić – szukam dalej. Kolejne odwiedzone przeze mnie miejsce to grecka restauracja Wines and Olives – trafiam tu na biznesową kolację.
Wines and Olives to duża restauracja z luźno ustawionymi stolikami. Wystarczająco tu miejsca aby w komfortowych warunkach zjeść i porozmawiać.
W obszernym menu greckie szlagiery – zupa giouvarlakia z kotlecikami wołowymi oraz ryżem, przekąski – greckie oliwki, hummus cypryjski, dalmadakia, tzatziki, feta, dania główne – pilaf,kotleciki, souvlaki, ośmiornica ale i burgery. Zdecydowanie za mało jest w nim reprezentantów ryb i owoców morza – jedynie krewetki, ośmiornica i tego dnia poza menu – dorada.
na start dostaliśmy kanapkę z oliwkami i oliwą – niby nic ale smaczny początek wieczoru
z menu wybraliśmy zestaw przekąsek (20,00) – dostajemy talerzyki z pastami i sosami – tzatziki, hummus, pasta z fasoli, feta z koprem, ciasta z fetą i szpinakiem w cieście francuskim, pita. Tzatziki i hummus były poprawne, pasta z fasoli kompletnie sucha, stara i bez smaku – niejadalna, feta z koprem – przesolona, najlepsze okazało się ciastko z fetą i szpinakiem – tylko dlaczego zrobiono je w cieście francuskim a nie w filo?
dania główne podano bardzo szybko po przekąskach – makaron z kurczakiem w sosie cytrynowym (28,00) – lekko rozgotowany makaron, olbrzymia porcja kurczaka, wszystko utopione w ciężkim sosie. A na szczycie kiełki – kto wpadł na pomysł, że one pasują do tego dania?
soutzoukakia (26,00) – spalone kotleciki z mięsa wołowo-wieprzowego podano z ziemniakami i grillowanymi warzywami. Danie reprezentowało przerost ilości nad jakością. Ja rozumiem, że cena dobra ale nie przyszłam tutaj najeść się na wagę – po Wines and Olives oczekiwałam większego wyrafinowania w serwowanych daniach. To danie było kompletną klapą.
nadziewany burger (29,00) – kawał spalonego (znowu) mięsa wypełniono serem feta oraz pomidorami – ułożony na grillowanych warzywach oraz mazie z czegoś czego nie byliśmy w stanie zidentyfikować. Porcja nie do przejedzenia, mięso nie do zjedzenia
Restauracja Wines and Olives rozczarowała mnie bardzo. Kiepskie przekąski, spalone mięso, rozgotowany makaron – to nie jest miejsce, do którego chętnie wrócę.To już kolejne miejsce we Wrocławiu, w którym nie dane mi było doznać kulinarnych zachwytów.
informacje dodatkowe o Wines and Olives:
płatność – gotówka, karta VISA, Mastercard
rezerwacja miejsc – możliwa
godziny otwarcia:
brak danych
Wines and Olives (Facebook) – Plac Wolności 7, Wrocław
Ostro zakręcona na punkcie zdrowego żywienia, diety roślinnej oraz podróży kulinarnych. Na moim blogu kulinarnym publikuję przepisy oraz poradniki o tym co jeść, aby zachować zdrowie i nie spędzać przy tym w kuchni całych dni.