Nie jest tajemnicą, że tajską kuchnię kochamy i to miłością odwzajemnioną. Jej intensywne smaki, aromaty, przyprawy – wszechobecna kolendra, limonka, chilli, curry – uzależniły nas od siebie tak, że przemycamy je do naszej codziennej kuchni robiąc na przykład jajecznicę z curry i kolendrą. Ku naszej radości tajska kuchnia ma zacnych przedstawicieli w Warszawie np. Tuk Tuk przy Placu Zbawiciela czy Naam Thai na Saskiej (opisane przeze mnie tutaj i tutaj). Otwarcie kolejnej tajskiej restauracji przyjęliśmy z radością i w tygodniu udaliśmy się do Basil & Lime Warszawa na kolację. Czy było warto? Przeczytajcie poniżej.
Basil & Lime to niewielki, nowocześnie urządzony lokal, w którym dominuje i uwagę przyciąga drewniana konstrukcja nad barem. Stonowane kolory, wygodne ławy i krzesła zachęcają do wejścia. Ciasno ustawione stoliki pomieszczą kilkanaście osób.
W menu również dominuje minimalizm – kilka przystawek, zupy, dania główne mięsne, rybne, wegetariańskie oraz kilka deserów. Ulotka na stole głosi , że ma być tradycyjnie ale i nowocześnie. Zamawiamy.
na start wybrałam przystawkę – gai pad nam prik pao (17,00) – kurczaka z warzywami (papryka, kukurydza, pomidor) i tajską bazylią podanego z ryżowymi chrupkami. To byłą kompletna porażka – chrupki zamokły od warzyw i rozpadły się w środku. Samo danie było mało wyraźne w smaku, bardziej przypominało weselną sałatkę kurczak plus warzywa tylko bez majonezu. Nie polecam.
M wybrał swoją ulubioną zupę tom kai gai (19,00) – kurczak w mleku kokosowym. Miała być pikantna – była mdła i mało wyraźna.
na danie główne wybrałam kiew wan gai (30,00) czyli grillowanego kurczaka podanego z zielonym curry, bakłażanem oraz bazylią. Przyznam, że nie spodziewałam się takiego sposobu podania – grillowana pierś kurczaka została położona w sosie z pasty curry, jako dodatek podano przesuszony biały ryż. Pasta była aromatyczna, bardzo pikantna (na moje życzenie), smaczna – natomiast danie jako całość do mnie nie przemawia. Wolę klasyczne curry, w którym kurczak oraz pozostałe składniki zostały ugotowane razem i które można zjeść jedynie łyżką (kiew wan gai wymagało noża i widelca do kurczaka oraz łyżki do curry i ryżu)
M znowu wybrał makaron pad thai (32,00) z krewetkami. Danie zostało ciekawie podane na liściu bananowca, niestety w smaku przypomniało nam pad thai z ketchupem z dworca w Surat Thani (czekaliśmy tam na pociąg do Bangkoku). Wiem, że rodzajów makaronu pad thai jest tyle ile kucharzy w Tajlandii – ta wersja do nas nie przemawia.
Do zamówionych dań postanowiłam zamówić lampkę wina – w karcie win Basil & Lime oferuje prosecco (trzeba zamówić butelkę – 100,00 zł – lekka przesada), trzy białe wina na kieliszki oraz jedno czerwone. Wybrałam białe Vina Esmeralda Torres 2013 (19,00 za kieliszek), które okazało się niepijalną owocową paskudą – zupełnie nie pasującą do tajskiej kuchni. Niestety pozostałe białe to Chardonnay z Australii oraz Sauvignon Blanc z Nowej Zelandii – a tajska kuchnia aż prosi się o północne Włochy, Austrię czy wytrawne Niemcy
Cóż – nasza pierwsza wizyta w Basil & Lime nie należała do udanych. Może po prostu nie jestem zwolenniczką „nowoczesnej tajskiej kuchni”. A może dania zostały za bardzo spolszczone – sałatka kurczak z warzywami, mdła zupa, grillowana pierś z kurczaka, pad thai o smaku ketchupu. Nie takich dań szukam w tajskiej restauracji.
informacje dodatkowe o Basil & Lime Warszawa:
dojazd i parkowanie – parkować można przy Puławskiej lub pobliskich uliczkachpłatność – gotówka, kartarezerwacja miejsc – lokal jest mały – warto zarezerwować stolik
godziny otwarcia:
pon – pt – 11:00 – 23:00
sob – 12:00 – 23:00
nd – 13:00 – 21:00
Basil & Lime Warszawa- ul. Puławska 27, Warszawa Mokotów
Ostro zakręcona na punkcie zdrowego żywienia, diety roślinnej oraz podróży kulinarnych. Na moim blogu kulinarnym publikuję przepisy oraz poradniki o tym co jeść, aby zachować zdrowie i nie spędzać przy tym w kuchni całych dni.
4 Komentarzy w dyskusji “Warszawa – Basil & Lime | za mało tajska”
A więc podsumowując: Polka po wakacjach w Tajlandii i jednym dniu świetnej zabawy w gotowanie idzie do restauracji prowadzonej przez Taja z z długoletnim doświadczeniem, u którego stołuje się regularnie Ambasador Tajlandii i organizuje imprezy, poczuwa się do oceny "Tajskość" serwowanych dań?
Takie rzeczy tylko w Polsce!
A wystarczy ze zrozumieniem przeczytać post:) Kuchnia Basil & Lime do mnie nie przemawia – ot tyle. I tak – mam prawo wypowiadać się w temacie tego co mi smakuje a co nie: 1. To jest mój blog:) 2. dania tajskie jadam kilka razy w tygodniu i wiem dokładnie, które wpasowują się w mój gust a które do mnie nie przemawiają
Podzielam Twoje zdanie, co do serwowanych dań. Takie trochę "bez wyrazu", smak ulotny, nie pozostaje w pamięci. Jeżeli jeszcze nie byłaś to polecam Spring Roll przy ul. Szpitalnej. Dania pięknie podane i pyszne.
Dziękuję za polecenie – do Spring Roll wybieram się już od dłuższego czasu:)
A więc podsumowując: Polka po wakacjach w Tajlandii i jednym dniu świetnej zabawy w gotowanie idzie do restauracji prowadzonej przez Taja z z długoletnim doświadczeniem, u którego stołuje się regularnie Ambasador Tajlandii i organizuje imprezy, poczuwa się do oceny "Tajskość" serwowanych dań?
Takie rzeczy tylko w Polsce!
A wystarczy ze zrozumieniem przeczytać post:) Kuchnia Basil & Lime do mnie nie przemawia – ot tyle.
I tak – mam prawo wypowiadać się w temacie tego co mi smakuje a co nie:
1. To jest mój blog:)
2. dania tajskie jadam kilka razy w tygodniu i wiem dokładnie, które wpasowują się w mój gust a które do mnie nie przemawiają
Podzielam Twoje zdanie, co do serwowanych dań. Takie trochę "bez wyrazu", smak ulotny, nie pozostaje w pamięci. Jeżeli jeszcze nie byłaś to polecam Spring Roll przy ul. Szpitalnej. Dania pięknie podane i pyszne.
Dziękuję za polecenie – do Spring Roll wybieram się już od dłuższego czasu:)