W miniony weekend wybraliśmy się na lunch do Seaside Bistro – nowego miejsca w Warszawie oferującego wyłącznie owoce morza. Ryby i owoce morza to obok warzyw i kasz nasze główne składniki codziennego menu. I celowo nie używam tu słowa dieta ponieważ najczęściej kojarzy się ona z „chwilowym odchudzaniem”. My się nie odchudzamy – my stopniowo w ciągu ostatnich 5 lat zmieniliśmy nasz sposób odżywiania się z obfitującego w węglowodany pochodzące ze zbóż (pszenica, żyto, jęczmień) na te pochodzące z warzyw, owoców, orzechów. Do tego jemy bardzo dużo ryb oraz od czasu do czasu dobrej jakości mięso – wołowinę, jagnięcinę, baraninę lub coraz bardziej popularną w Polsce dziczyznę. Efektem zmiany było oczywiście zrzucenie zbędnych kilogramów ale celem była również poprawa zdrowia oraz lepsze samopoczucie – i cel ten został osiągnięty.
Seaside Bistro to niewielki lokal – z kilkoma stolikami w środku oraz kilkoma wystawianymi w ciepłe dni na zewnątrz. Menu zostało wypisane kredą na czarnej ścianie. Dodam od razu, że menu dostępne jest wyłącznie w języku włoskim a właściciel, który nas obsługiwał tego dnia mówi tylko po angielsku. Dla nas ok – radzimy sobie w takich sytuacjach. Być może właściciel postawił sobie za cel obsługę wyłącznie obcokrajowców oraz gości władającymi powyższymi językami? Obawiam się, że klienci tylko polskojęzyczni mogą czuć się nieswojo w tym miejscu. Może to był powód pustki w lokalu (właściciel tłumaczył to piękną pogodą i wyjazdem Warszawiaków na weekend – ale przecież w lokalach na Kruczej byli klienci)? A może przyczyny pustki leżą jeszcze gdzie indziej – w bardzo wysokich cenach, małych porcjach oraz na dokładkę braku terminala i konieczności biegania do bankomatu (terminala nie ma w proteście przeciwko wysokim opłatą interchange i chęcią utrzymania niskich cen – jakich niskich cen się pytam????). Wszystkie elementy restauracyjnego przekazu powinny zachęcać klienta do odwiedzin i powrotu – tu było po górkę – język, ceny, terminal, małe jak dla mnie za bardzo przesolone porcje.
Gdyby nie blogowanie i chęć przetestowania tego miejsca zapewne zaraz po sprawdzeniu menu opuściłabym je równie szybko jak inne zaglądające do Seaside Bistro osoby.
Z menu wybraliśmy ostrygi na początek, seafood mix oraz sałaty jako danie główne oraz tatara z tuńczyka na deser.
ostrygi (48 zł za 6 sztuk) – raczej z tych średniej wielkości (największe do tej pory jadłam w Budapeszcie w The Big Fish– opis znajdziecie tutaj). Były świeże i to najważniejsze. Szkoda tylko, że nie można ich tu kupić na sztuki tylko od razu w paczce po sześć
seafood mix (109,00) – porcja dla dwóch osób – po dwa kawałki miecznika i kalmara, dwie langustynki i dwie krewetki. Wszystko zostało usmażone przy nas na blasze. Pasuje mi taka forma podania owoców morza – bez dodatków, sosów, jedynie z solą. Porcja była jednak malutka jak na 2 osoby. Zamówiliśmy do niej po sałatce – rukola + fenkuł (po 18,00 zł)
tatar z tuńczyka (35,00) – świetnie przyrządzony i doprawiony, z dodatkiem kaparów, pietruszki. Bardzo dobry wybór.
Seaside Bistro to bardzo fajny koncept promujący świeże owoce morza podane w prostej wersji – bez przypraw i dodatków. Szkoda tylko, że ceny nie są tu adekwatne do porcji i trochę nie dostosowane do warunków panujących w Warszawie a tym bardziej nie adekwatne do miejsca jakim jest bistro. Do tego miejsce nie sprzedaje jeszcze wina.
informacje dodatkowe o Seaside Bistro
LOKAL ZOSTAŁ ZAMKNIĘTY NA PRZEŁOMIE 2014 – 2015
dojazd i parkowanie – możecie szukać wolnych miejsc na Kruczej lub Wilczej, od pon do pt jest to strefa płatnego parkowania
płatność – tylko gotówka
rezerwacja miejsc – zalecana w tygodniu w porze lunchu
godziny otwarcia:
pon – sob – 13:00 – 23:00
nd – 13:00 – 21:00
Seaside Bistro – ul. Wilcza 26, Warszawa Śródmieście
Ostro zakręcona na punkcie zdrowego żywienia, diety roślinnej oraz podróży kulinarnych. Na moim blogu kulinarnym publikuję przepisy oraz poradniki o tym co jeść, aby zachować zdrowie i nie spędzać przy tym w kuchni całych dni.
zgadzam się z minusami , drogo za 3 gambasy zapłaciłem 70 pln , brak terminala , menu po włosku , rachunek nie czytelny
Jak widać nic się w tych kwestiach od miesięcy nie zmieniło. Ciekawe czy nadal jest tam tak pusto?