Dwa dni w Lugano – południowa Szwajcaria. Dzień 1.
W połowie września miałam okazję odwiedzić południową Szwajcarię i spędzić dwa dni w Lugano. Uroczym mieście otoczonym górami i położonym nad jeziorem o tej samej nazwie. Oto kilka powodów, dla których warto wybrać się do Lugano.
Spis treści
Porady podróżnika
Naszą podróż (było nas w sumie 6 kobiet) rozpoczęłyśmy od Lugano, w kantonie Ticino. O podróży autobusem i panoramicznymi pociągami Bernina Express, wjeździe na lodowiec oraz o urokliwych miasteczkach Scuol i Susch jeszcze Wam napiszę. Bądźcie czujni.
Jak dojechać do Lugano?
Do Szwajcarii leciałyśmy z Warszawy Szwajcarskimi Liniami Lotniczymi Swiss bezpośrednio do Zurichu. Lot trwał niecałe dwie godziny. Z Lotniska Zurych-Kloten do Lugano jechałyśmy już komunikacją miejską – pociągami, korzystając ze Swiss Travel System. Podróż do Lugano, z przesiadką na głównym dworcu kolejowym Zurich Hauptbahnhof , trwała 2 godziny i 40 minut. W skrócie – lecąc o 09:40 z Warszawy o 15:30 byłyśmy w Lugano.
.
Internet
Podróżując poza UE zawsze zabieram ze sobą drugi telefon i na lotnisku docelowym kupuję lokalną kartę internetową. Tym razem się nie udało – samolot Swiss wylądował w Zurichu spóźniony i ledwo zdążyłyśmy na pociąg. Na szczęście Adriana (nasz opiekun i przewodnik po Szwajcarii) użyczała nam po wifi swojego mobilnego internetu. Tym sposobem, jak tylko była przy nas, miałyśmy łączność ze światem. A wieczorami, w hotelach, korzystałyśmy z hotelowych wifi. Tak – wiem, nie jest to bezpieczne rozwiązanie. Ale czego się nie robi, żeby na bieżąco wrzucać stories na Instagram. Przede wszystkim jednak mieć kontakt telefoniczny z Polską (pisałam Wam o tym tutaj). Bo jak się okazało w trakcie tych 5 dni nie miałyśmy zbyt wiele czasu na bieganie po centrach handlowych w poszukiwaniu sklepu operatorów komórkowych.
Gotówka czy karta?
Mam zwyczaj wypłacać lokalną „gotówkę” już na miejscu, po wylądowaniu. Jestem zbyt leniwa na bieganie ze złotówkami do polskiego kantoru i wymianę walut w Polsce. Szczególnie, że w Polsce gotówki nie używam. A do tego mam kartę walutową więc latanie z gotówką jest nawet bardziej bezsensowne. Jednak w planach miałam wypłatę franków na lotnisku w Zurichu – tak na wszelki wypadek. Na szczęście nie udało się. Swiss się spóźnił i czasu na szukanie bankomatu nie było.
Jak się później okazało żadna gotówka nie była mi potrzebna – wszędzie bez problemu płaciłam kartą Visa – w cukierniach, kawiarniach, sklepach z żywnością i upominkami. Tylko w jednym sklepie w Scuol musiałam zapłacić MasterCard bo Visę przyjmowali dopiero od zakupów przekraczających 30 CHF. Wiedząc, że takie sytuacje się zdarzają zawsze mam przy sobie karty dwóch różnych systemów.
Woda w Szwajcarii
Wiecie już, że jak tylko jest taka możliwość to piję kranówkę. W Warszawie już pod ponad dwóch lat nie kupuję wody w butelkach tylko pijam wodę prosto z kranu. Podczas podróży do Wiednia, Helsinek, Sztokholmu i teraz do Szwajcarii, zabrałam ze sobą metalową butelkę i napełniałam ją kranówką. W Szwajcarii woda z kranu jest cudowna w smaku i pić ją można wszędzie. Jedynie na górze Diavolezza woda w kranie nie nadawała się do picia – krany były oznaczone specjalną informacją.
.
2 dni w Lugano
Lugano to miasto we włoskojęzycznym kantonie Ticino, w południowo-wschodniej Szwajcarii. Położone nad jeziorem o tej samej nazwie Lugano sąsiaduje z Włochami. Dzisiaj to trzeci po Zurichu i Genewie największe centrum bankowości w Szwajcarii. I cudownie spokojne miejsce na spacery, kąpiele w jeziorze, górskie wycieczki i jedzenie.
.
Co warto zrobić w Lugano?
.1. Dać się zgubić w labiryncie uliczek
Wspinać się nimi i schodzić w stronę jeziora. Zajrzeć do malutkich sklepików z dziełami lokalnych artystów i na stoiska z warzywami, owocami (i grzybami jesienią). Zatrzymać się na kawę i ciacho w jednej (albo kilku) lokalnych kawiarniach.
.
.2. Przejść się promenadą wzdłuż jeziora
Widoki są bezcenne. I ten kolor wody. Jeżeli pogoda będzie sprzyjać możecie wykąpać się w jeziorze korzystając z miejskich plaży.
.
.3. Zajrzeć do kawiarni Grand Cafe Al Porto
To dwupoziomowa kawiarnia i restauracja z przepięknie utrzymanym wnętrzem. Polecam odwiedzić pierwsze piętro i tamtejsze obłędnie piękne sale. Na parterze wybierzecie słodkości i zamówicie kawę lub herbatę.
.
.4. Odnaleźć dzieła Helidon’a Xhixha
Od 17 kwietnia do 22 września w Lugano wystawiano aż 19 dzieł albańskiego artysty Helidon Xhixha– całą listę możecie znaleźć tutaj. Zdobiły one place, parki i wybrzeże jeziora. Udało mi się złapać kilka z nich.
.
.5. Zjeść lody i czekoladę w Vanini
To podobno najbardziej popularna cukiernia w Lugano. Kawiarnia z dużym ogródkiem znajduje się na rynku. Do sklepu z czekoladami można wejść z boku budynku.
.
.6. Zajść do parku miejskiego Ciani
I zrobić sobie zdjęcie przy bramie – jednym z najczęściej fotografowanym miejscu w Lugano. Na końcu cyplu znajduje się plaża z łagodnym zejściem do jeziora. Poniższe zdjęcia robiła wcześnie rano, zaraz po wschodzie słońca.
.
.7. Wjechać funikularem na Górę San Salvatore
Fenikular na górę San Salvatore to jedna z trzech kolejek linowo-terenowych działających w Lugano. Pozostałe dwie to kolejka łącząca dworzec kolejowy z dolnym miastem oraz fenikular na Górę Bre.
Kolejkę na górę San Salvatore wybudowano w 1890 roku, kilka razy przebudowano a w 1957 otrzymała ona obecny wygląd. Wjazd na górę zajmuje 12 minut z przesiadką na stacji pośredniej a wagoniki odjeżdżają co 30 minut.
Z góry roztacza się widok na jezioro Lugano i otaczające je góry.
A na miejscu można jeść skorzystać z oferty restauracji Vetta. Nas ugoszczono tradycyjną w Szwajcarii sałatką (miksem warzyw, sałat i sosu francuskiego, do wyboru jest też sam miks sałat i sos włoski czyli oliwa i balsamico) oraz przepysznym risotto z grzybami. Do tego miałyśmy okazję skosztować lokalnego, czerwonego wina szczepu Merlot z regionu Ticino. Bardzo przyjemnego w smaku.
Kolacją zakończył się nasz pierwszy dzień pobytu w Lugano.
.
Co jeszcze warto zrobić w Lugano?
- dopłynąć stateczkiem do rybackiej wioski Gandria
- przespacerować się szlakiem oliwkowym z Gandrii w stronę Lugano
- wjechać fenikularem na Górę Bre i zejść z niej drugą stroną
- odwiedzić centrum kultury Lugano – muzeum LAC
Ale o tym wszystkim opowiem Wam w kolejnym wpisie. Ten jest już wystarczająco długi.
Bądźcie czujni.
.
.
P.S.
Do Szwajcarii pojechałam na zaproszenie Edyty z bloga Mademe Edith oraz Switzerland Tourism a cały mój 5-dniowy pobyt zorganizowany był i zaplanowany co do minuty – jak to w Szwajcarii. Miło było oderwać się na te kilka dni od pracy, oddać w opiekuńcze ręce naszej przewodniczki i organizatorki Adriany a do tego wszystkiego zobaczyć kawał przepięknej, południowej Szwajcarii.
.
.