Mini przewodnik po Hanoi – stolicy Wietnamu (zdjęcia)
W Wietnamie byłam w styczniu 2019 roku i z zaplanowanych dwóch miast udało mi się zobaczyć tylko część Hanoi. Niestety w Ho Chi Minh (dawnym Sajgonie) na kolejne 5 dni z nóg zwaliła mnie okropna choroba, którą złapałam już w stolicy Wietnamu. Na szczęście pomimo gorączki udało mi się zobaczyć miasto. Oto mój mini przewodnik po Hanoi, który niniejszym przekazuję w Wasze ręce.
Spis treści
O tym jak samemu zorganizować sobie wyjazd do Wietnamu oraz co koniecznie ze sobą zabrać, przeczytacie w tym wpisie.
Old Quarter
To nazwa najstarszej miejskiej dzielnicy Hanoi. Historycznie mieszczącej się między murami Cytadeli a następnie rozszerzonej na 36 wąskich ulic. To tutaj, do dzisiaj, przy malowniczych wąskich domach krzątają rzemieślnicy, mali wytwórcy, sprzedawcy różnych wyrobów oraz mieszkańcy miasta. To tutaj traficie na tłumy turystów, liczne knajpki i bary czynne do późnych godzin nocnych, niewyobrażalne korki oraz zatrzęsienie skuterów i motorów. Aż trudno uwierzyć jak udaje im się przeciskać tymi wąskimi uliczkami. Old Quarter ulokowana jest na północ od jeziora Hoan Kiem, o którym opowiem Wam w dalszej części przewodnika.
Na spacery po malowniczych uliczkach dzielnicy Old Quarter oraz kolonialnej French District (Dzielnicy Francuskiej) poświęćcie minimum 2 dni.
.
Urocze domy w Old Quarter robią wrażenie nawet w pochmurne, styczniowe dni.
.
Pieszy nie ma tu łatwego życia
Chodniki praktycznie nie istnieją albo są zastawione skuterami. Trudno trafić tutaj na skrzyżowanie ze światłami a nawet jak takie znalazłam to i tak czerwone światło dla pojazdów jest mocno umowne. Zawsze musiałam uważać, czy czasem któryś z kierowców nie wyrwie się i nie przejedzie na moim zielonym. Pieszych obowiązuje zasada – „jak chcesz przejść przez ulicę to rób to pewnie, nie zatrzymuj się a pojazdy Cię ominą„. Kierowcy natomiast z pasją używają klaksonów – wjeżdżając na skrzyżowanie, zjeżdżając z niego. Mijając innych, parkując. Po kilku dniach miałam już dosyć tego hałasu.
Jakimś cudem nie zostałam potrącona nawet przechodząc w godzinach szczytu przez cztery pasy na raz omijana przez skutery, samochody a nawet autobusy. Od razu się przyznam – często czekałam na przejście razem z innymi ludźmi. Obserwowałam jak radzą sobie lokalesi i „doklejałam” się do nich przechodząc przez ulicę.
.
.
Handel
Nie znajdziecie tu wielu wielkich marketów, zapomnijcie nawet o sklepach w stylu Seven Eleven (znanych z Tajlandii). Od czasu do czasu traficie na mikro sklepiki Circle K. Ale najczęściej na wystawione na ulicę niewielkie stoliki lub regały z przekąskami lub napojami. Owoce i warzywa można kupić od jeżdżących rowerami sprzedawców.
.
Jezioro Hoan Kiem – mini przewodnik
Lokalnie nazywane Ho Hoan Kiem, w języku angielskim Hanoi Hoan Kiem Lake. Nazwa oznacza jezioro zwrócone mieczem. Jedna z legend głosi historię o żółwiu zamieszkującym jezioro w czasach okupacji chińskiej. W skrócie – żółw ten przekazał miecz, którym pokonano chińską armię. Po walkach miecz wrócił do jeziora. Lubię ciekawostki historyczne i lokalne legendy ale bardziej interesuje mnie stan obecny miejsc, które odwiedzam.
A dzisiaj jezioro Hoan Kiem otacza promenada, którą można spacerkiem okrążyć całe jezioro podziwiając z jego brzegów:
- zieloną wodę jeziora – taka jest przez cały rok
- Jadeitową Wyspę (Ngoc Son), do której prowadzi charakterystyczny czerwony mostek Wschodzącego Słońca (The Huc). Bilet wstępu do świątyni na wyspie kosztował 30 tys wietnamskich dongów (VND) czyli około 5,00 PLN
- Żółwią Wieżę ( Thap Rua) na małej wysepce.
.
W weekendy ulice wokół jeziora Hoan Kiem zamykane są dla ruchu kołowego a promenada staje się wielkim placem zabaw, tańców i rodzinnych spacerów.
Kierując się promenadą na południe podążałam w stronę Francuskiej Dzielnicy.
.
Katedra Św. Józefa
Mieszcząca się w Dzielnicy Francuskiej, neogotycka katedra wybudowana została na wzór paryskiej katedry Notre Dame. Wzniesiono ją w 1882-1887. Z przerwami, do dzisiaj jest centrum kościoła katolickiego w Wietnamie. Robi wrażenie. Do środka nie wchodziłam ponieważ zwiedzanie kościołów to nie moja bajka. Wolę spacerować po ulicach i przyglądać się życiu.
.
Train Street w Hanoi
Takie uliczki Azja ma w każdym mieście. Wąskie kolejowe przesmyki, wzdłuż których ulokowały się domy niemalże trącane przez przejeżdżające pociągi. Hanoi też taką ma i znajdziecie ją kierując się z jeziora Hoan Kiem w stronę Głównego Dworca Kolejowego.
Odcinek otoczony z dwóch stron przez domy jest krótki – to raptem kilkaset metrów. W domkach mieszczą się kafejki i kawiarnie, które z chęcią sprzedadzą Wam napój i przekąskę, kiedy będziecie czekać na pociąg. Podobno przejeżdża tędy co 30 minut.
Ja nie czekałam – z wysoką gorączką marzyłam już tylko żeby zjeść późny obiad i wrócić do hotelu. Dobrze, że na telefonie miałam zainstalowaną aplikację z polskim numerem telefonu – wieczorne rozmowy z siostrą ratowały mój wyjazd.
O tym co warto zjeść w Hanoi jeszcze Wam napiszę.
.
Inne atrakcje turystyczne w Hanoi
Na mojej liście miejsc do odwiedzenia w stoicy Wietnamu miałam jeszcze kilka pozycji. Niestety ze względu na rozkładającą mnie chorobę musiałam je pominąć. Cóż – może w przyszłości jeszcze tu wrócę. Latem, kiedy nie będzie mgliście, zimno i deszczowo jak w styczniu. Wtedy uzupełnię ten mini przewodnik po Hanoi.
Jeżeli wybierzecie się do Hanoi to zajrzyjcie jeszcze do:
- Mauzoleum Ho Chi Minha
- Świątyni Literatury (link)
- Opery (link)
- Muzeum Kobiet
- Teatr Lalek na wodzie
- Cesarskiej Cytadeli (link)
Nie polecam natomiast muzeum Wiezienia Hoa Lo – no chyba, że lubicie oglądać wymyślne sposoby na torturowanie ludzi. Tak – w tym więzieniu w trakcie wojny wietnamsko-amerykańskiej przetrzymywani byli amerykańscy żołnierze.
.
Mini przewodnik po Hanoi – poza miastem
- Czerwona Rzeka – przepływa przez Hanoi, około 2 km od jeziora Hoan Kiem. Widziałam ją z okna busa jadąc do zatoki Ha Long
- Zatoka Ha Long (Ha Long Bay) – o niej napiszę Wam już wkrótce.
- Perfume Pagoda – na wycieczkę do pagody nie miałam już czasu
.
Kiedy nie jechać do Hanoi?
W styczniu! Tak – to jest najgorszy miesiąc na wizytę w północnym Wietnamie. W Hanoi średnia temperatur w styczniu to 16 stopni Celsjusza. Jest wtedy deszczowo, zimno, mgliście, paskudnie. I to co pewne, to że złapiecie jakieś choróbsko – tak jak i ja złapałam. Już wyjeżdżając z hotelu (na lotnisko) usłyszałam, że praktycznie wszyscy styczniowi turyści już pierwszego dnia w Hanoi zaczynają chorować. Jadąc do Ha Long Bay spotkałam parę w Europy, która miała to samo co ja czyli wysoką gorączkę, okropny kaszel i ból głowy nie do wytrzymania.
I jeszcze jedno
Jeżeli powyższe nie jest dla Was wystarczającym ostrzeżeniem przed styczniowym wyjazdem do Hanoi czytajcie dalej. Bez względu na porę roku zabierzcie ze sobą dobrej jakości maskę anty-smogową. Bo to co się dzieje na północy Wietnamu to o wiele gorszy syf niż Warszawa razem z Krakowem o tej samej porze. Hanoi otoczone jest bowiem przez fabryki produkujące tekstylia i kauczuk. Nie chcecie wdychać tego całego syfu – wierzcie mi. W porównaniu z Hanoi w Warszawie oddychamy czyściutkim powietrzem.
.
Gdzie mieszkać w Hanoi?
Szukałam hotelu w pobliżu Old Quarter i Jeziora Hoan Kiem. Na Booking.com trafiłam na kameralny, klimatyczny hotelik Hanoi Antique Legend Hotel (tu wrzucam link).
Wąski jak większość budynku (coś jest na rzeczy z podatkami od zajmowanego gruntu), wysoki ale z windą.
- z przytulnymi pokojami (polecam pokoje od podwórka – jest cicho bo nie słuchać tak bardzo klaksonów)
- bardzo bogatym menu śniadaniowym
- przesympatyczną obsługą, która pomagała mi w rozwiązywaniu problemu z rezerwacją wycieczki do Ha Long Bay (opiszę to wkrótce), w szukaniu apteki (bo ból głowy i gorączka), rezerwacji masażu (koniecznie umówcie się na masaż głowy – czyni cuda)
- dobrą lokalizacją – blisko stąd do jeziora i Old Quarter, w pobliżu jest duży supermarket + trasa wyjazdowa na lotnisko oraz w stronę Ha Long Bay
.
.
.
.