Wszystko co powinniście wiedzieć o soli ale baliście się zapytać
Sól to najbardziej znana i najpowszechniej używana przyprawa na Ziemi. Przez setki lat stosowana była jako środek płatniczy (stąd np. angielskie słowo salary – wynagrodzenie), jej wydobycie wytyczało szlaki handlowe, była ofiarą składaną bogom a nawet służyła jako lekarstwo. Ale przede wszystkim była skutecznym konserwantem – do czasu wynalezienia lodówki i zamrażarki. Coraz więcej wiemy o jej wpływie na nasze zdrowie i coraz częściej zamiast „białym złotem” nazywana jest „białą śmiercią”. Czy aby słusznie?
Spis treści
Po co nam sól?
Nie tylko do podkreślenia smaku i konserwacji żywności ale przede wszystkim do zachowania równowagi elektrolitowej w organizmie. Kiedy podczas dużego wysiłku fizycznego czy walki z chorobą dochodzi do utraty elektrolitów (jonów sodu, magnezu, potasu, wapnia) zaburzeniom ulega rytm serca i układ nerwowy. Odczuwamy wtedy zmęczenie, kołatanie serca, zawroty głowy, drżenie mięśni a skończyć się to może nawet omdleniem. Dlatego tak ważne podczas treningu oraz choroby jest uzupełnianie płynów – picie wody mineralnej (ta również zawiera sód), soku z pomidorów ale i jedzenie bogatych w potas oraz magnez pomidorów, bananów, suszonych moreli, migdałów i pestek dyni.
Powiecie, że sól jest nam potrzebna bo zawiera jod. W Polsce od 1996 ponownie wprowadzono obowiązek jodowania soli ponieważ znajdujemy się w strefie permanentnego niedoboru tego minerału. Od 2010 na każde 100g soli kuchennej musi przypadać 2,3 +/- 0,77mg jodu. Obowiązek jodowania nie dotyczy jednak soli wykorzystywanej w przemysłowej produkcji żywności – a tej spożywamy najwięcej. A ponieważ (i na szczęście) dodatkowo spożycie soli sukcesywnie spada, to i tak nie zapewnia ona dziennej dawki jodu. Szczególnie, że większość dziennego spożycia soli pochodzi właśnie z produktów przetworzonych. Nie martwcie się jednak – mądre głowy w Polsce już zastanawiają się jaki inny produkt wybrać do obowiązkowego jodowania. Może pasze dla zwierząt, a może mleko albo chleb? Zobaczymy co przyszłość przyniesie. Na razie zamiast wcinać sól dla jodu zajadajcie się rybami morskimi, glonami, orzechami włoskimi, brokułami oraz jajkami, w których jod występuje.
.
A ile właściwie tej soli potrzebujemy?
WHO oraz Instytut Żywności i Żywienia stoją na stanowisku, że nie więcej niż 5g soli dziennie czyli płaska łyżeczka – jest to najwyższe zalecane spożycie dla osoby dorosłej. Norma dla dzieci to zaledwie 1-3g soli dziennie a one niestety zjadają jej najwięcej w fast foodach i gotowych produktach.
5g soli to około 2,5g sodu
Aby poprawnie funkcjonować wystarczy nam już 1,5-2g sodu czyli mniej niż jedna łyżeczka dziennie. Statystyki podają, że przeciętny Polak normę przekracza i zjada dziennie około 9-12g soli w gotowych produktach przetworzonych oraz dosalając jedzenie podczas gotowania czy już na talerzu. Jeszcze w 1998 zjadaliśmy jej około 15g dziennie więc i tak idą zmiany na lepsze.
.
Nadmiar soli szkodzi
Im więcej soli jemy tym większe szkody sód wyrządza w naszych organizmach. Tak się dzieje już przy regularnym przekraczaniu 5g soli dziennie:
- sód obciąża nerki – nie trudno więc o kamienie nerkowe
- wraz ze wzrostem spożycia soli idzie większa ilość wypijanych płynów, a że sól ma zdolność zatrzymywania wody w organizmie stąd wyższe ciśnienie krwi,
- które prowadzi do obciążenia serca i całego układu krwionośnego,
- biorą się z tego zawały serca i udary mózgu,
- dodatkowo wraz z wypłukiwaniem nadmiaru sodu z organizmu wypłukiwany jest też wapń- a to prosta droga do osteoporozy (nic miłego na starość),
- sól ma również negatywny wpływ na działanie wątroby przez obniżenie namnażania się jej komórek – czyli uszkadza naturalny mechanizm regeneracji tego narządu,
- sól obwinia się również o zaburzenia metaboliczne i powstawanie otyłości – szczególnie brzusznej
- dieta z dużą zawartością soli wspomaga ataki astmy (link)
- a na koniec – sól znalazła się na liście substancji rakotwórczych WHO i obwiniana jest za powodowanie raka żołądka
Mamy więc odpowiedź na pytanie – nadmiar soli wywołuje poważne problemy zdrowotne i określenie”biała śmierć” jest tu jak najbardziej na miejscu.
.
Czy rodzaj soli ma znaczenie?
Sól to głównie chlorek sodu i nie ma znaczenia czy będzie to sól kamienna, kuchenna jodowana, morska, celtycka czy himalajska. Różnicę poczujecie jedynie w cenie. Dla organizmu to wciąż jest sól i jeżeli jest jej za dużo to efekt będzie taki sam. A co do dodatkowych składników mineralnych w niej zawartych (zaledwie 3%) to są to tak śladowe ilości, że spokojnie możecie przestać się nimi przejmować. Więcej ich zjecie w owocach, warzywach, kaszach, orzechach i wodzie mineralnej.
.
UWAGA na sól ukrytą w produktach
Niestety, nawet kiedy pozbędziecie się już solniczek z domu, to i tak czyha na Was sól ukryta w wielu produktach spożywczych. Przede wszystkim w tych wysoko przetworzonych. Zobaczcie ile soli w nich znajdziecie:
- 30g płatków kukurydzianych – 0,61g soli
- 40g baton zbożowy fit – 0,60g soli
- 100g groszku konserwowego – 0,38g soli
- 2 kromki pszennego chleba – 1,43g do nawet 4,00g soli w bagietce
- 100g szynki – 2,61g soli
- 100g kabanosów – 3,1g soli
- 100g wędliny sojowej – 2,00g soli
- 100g sardynek w puszcze (w oleju) – 0,55g soli
Sól mają też produkty uznane za zdrowe. Nie warto z nich zupełnie rezygnować ale nie objadajcie się nimi codziennie:
- 100g kapusty kiszonej – 0,66g soli
- 100g ogórków kiszonych – 1,20g soli
- 150g jogurt naturalny – 0,19g soli
- 100g twaróg chudy – 0,11g soli
- 2 kromki razowego chleba – też będą miały dużo soli – od 1,00 do 3,00g
Od 13 grudnia 2016 roku na każdym produkcie spożywczym będzie musiała zostać umieszczona informacja o składnie w tym o ilości soli (a nie sodu – co czasami wprowadza w błąd) – także uważnie czytajcie etykiety.
.
Solniczkę wyrzuciłam 7 lat temu
Sama należałam do tych, którzy solą ziemniaki, kaszę i ryż podczas gotowania, kanapkę z pomidorem i obowiązkowo jajko na twardo. Byłam statystycznym Polakiem, który je mięso i soli grubo, tak aby codziennie wyrobić normę 15g.
Początek odwyku był trudny. Pierwszy tydzień po odstawieniu soli to była istna mordęga. Nic nam nie smakowało, wszystko było nijakie a kubki smakowe na językach jakby przestały już cokolwiek rejestrować. Ale uparliśmy się i wytrzymaliśmy. Bo mocno wierzyliśmy z M, że w smakach potraw jest coś więcej niż tylko słony.
Często widzę zdziwienie na twarzach znajomych i rodziny jak opowiadam, że pomidor i seler naciowy są naturalnie słone (tak bardzo, że pierzchną mi od nich usta), fasolka gotowana na parze to istna słodycz tak samo jak ziemniaki z wody. Nie solę już ani kaszy ani ryżu podczas gotowania – tak mi bardziej smakują.
Zamiast soli nałogowo używam chilli, pieprzu cayenne, czarnego pieprzu, bazylii i oregano. Świetnie podkreślają naturalny smak potraw.
Ale żeby nie było – nie dosalając i nie jedząc mięsa (ptaków, ssaków) i tak sezonowo przekraczam dzienną normę na sól czyli 5g. Przejadam ją w chlebie z sardynkami, w kanapce z pomidorem ale najwięcej w kapuście czy ogórkach kiszonych, na które mam fazę przeważnie zimą. Nie mówiąc już o daniach jedzonych w restauracjach – nie mam pojęcia ile może być w nich soli. Dlatego badam się regularnie i często mierzę ciśnienie – na razie wyniki mam książkowo w normie.
.
A Wy – jaką normę na sól dziennie wyrabiacie?
.
Polecane Wam również zpoznanie się z poniższymi źródłami:
- Cukier, sól, tłuszcz – Michael Moss, Wydawnictwo Galaktyka
- stanowisko Instytut Żywności i Żywienia
- strona www.zachowajrownowage.pl
- stanowisko WHO
A ja tak bardzo lubię sól:)
Nie musisz z niej zupełnie rezygnować – redukcję zacznij od nie dosalania talerza:)
Bardzo potrzebny wpis! Sama też staram się unikać soli. Tylko na jedną rzecz bym zwróciła uwagę: ryby to też mięso 🙂 niby drobny szczegół, ale wydaje mi się istotny, bo przez takie nieprecyzyjne nazewnictwo ludzie nie rozumieją czemu wegetarianie i weganie mają problem jak in ktoś poda rybę, „bo przecież ryba jest wege”. Pozdrawiam!
Dzięki za uwagi. Jak komuś zechce się przeczytać moje bio to będzie wiedział, że nie jadam mięsa czyli ptaków, gadów, ssaków i płazów:) Dla mnie stało się to już tak naturalne, że piszę mięso i nie precyzuję dokładnie, o które chodzi. Ale zmianę w tekście wprowadziłam.
Solę tylko wodę, w której gotuję jajka i makaron/ryż. Staram się nie dosalać, ale wiadomo, jak to czasami wychodzi 😉 Zrobiłam i tak ogromny progres, teraz czas na wprowadzenie większej ilości ziół zamiast soli 🙂
Brawo Ty:)