Blog o zdrowiu i zdrowym żywieniu oraz szybkim gotowaniu

Warszawa – Onggi | koreańska elegancja

W poszukiwaniu ulubionych pikantnych smaków trafiliśmy do koreańskiej restauracji Onggi, która mieści się przy ul. Moliera, kilka kroków od Placu Teatralnego. Taka okolica zobowiązuje lokal do większej elegancji i niekiedy nawet pewnego nadęcia. My wpadliśmy tu w weekend na szybki lunch i oczywiście koreańskie dania.

WNĘTRZE ONGGI

To właśnie wnętrze najbardziej przypadło mi tu do gustu (o kuchni za chwilę napiszę). Już po wejściu wzrok przyciąga asymetryczny regał z ceramiką. Oj przygarnęłabym kilka tutejszych ceramicznych miseczek. W głębi widać kolejne pomieszczenie ze stolikami, my udaliśmy się jednak w prawo do dużej sali zapełnionej stołami i wygodnymi fotelami – ta przestrzeń robi wrażenie. Tu ściany zdobią drewniane regały z książkami oraz maski.

Onggi wnętrze restauracji

Onggi wnętrze restauracji stoliki

 

Na samym końcu znajduje się jeszcze jedno pomieszczenie, ascetycznie urządzone, w którego centrum ustawiono niski stół otoczony siedziskami. M aż sobie powspominał tydzień spędzony w Korei i kolacje jedzone w takiej właśnie pozycji (niewygodnej dla osoby mierzącej 2 metry bez 5 centymetrów) oraz w aromacie przepoconych po całym dniu pracy męskich skarpet. Ot takie tam wspomnienia z Korei.

Onggi wnętrze restauracji pokój

 

MENU, ZAMÓWIENIE i koreańskie dania

Karta dań przedstawiona została w wygodnej składanej formie i choć pozycji w niej sporo to zostały czytelnie podzielone na przekąski, sałatki, makarony, zupy, dania mięsne, owoce morza, desery i dania dla dzieci. Najwięcej problemu mieliśmy z ustaleniem jak bardzo jesteśmy głodni i jakich rozmiarów dania mamy zamówić. Po chwili zastanowienia (głodni nie byliśmy) wybraliśmy po jednym daniu głównym. M od jakiegoś już czasu gustuje w bibimbap i poszukuje idealnej jego wersji. Ja (co nikogo już chyba nie dziwi) wybrałam zupę z owocami morza – na ostro oczywiście.

Bibimbap opisany został w menu jako wegetariańskie risotto z warzywami i jajkiem zapiekane w misce z kamionki (55,00) – lubimy jak ryż skwierczy i przypala się do dna miski a żółtko jajka lekko ścina przy mieszaniu wszystkich składników dania. Ten warzywny bibimbap – pełen grzybów i kiszonek – wpisujemy na listę polecanych.

danie koreańskie

Wegetariański bibimbap

 

Zupa z owocami morza na ostro (59,00) już tak nie zachwycała. O ile jedzenie bobimbap z gorącego półmiska ma sens to czekanie aż zupa choć trochę ostygnie nie miało końca. Z wrzątku wyławiałam twarde ośmiorniczki baby i rozgotowane warzywa. Pozostałe owoce morza (krewetkę, małże) dodano tu bardzo oszczędnie. Całe szczęście, że w Onggi do dań główny podawane są dodatki bo one zrobiły tego dnia robotę. Kiszone kiełki, pikantne kimchi i ryż – to nimi się najadłam czekają aż zupa przestanie parzyć.

koreańskie dania

Pikantna zupa z owocami morza

 

Wśród dodatków podano również mięso (nie pamiętam czy była to wołowina czy wieprzowina) z jajkiem – a mówiliśmy, że mięsa nie jemy. Ja swoje odesłałam ale M postanowił spróbować. Kawałki mięsa były miękkie i rozpływały się w ustach więc może to być zapowiedź dla mięsolubnych, że warto do Onggi stawić się na coś krwistego lub w marynacie.

koreańskie dania

Marynowane dodatki do dań głównych

 

Onggi to miejsce ładne (tyle w ramach mojego komentarza) i na pewno warte odwiedzenia na koreańskie dania choć raz. Myślę, że będzie świetnym miejscem na spotkanie biznesowe – bo w dobrym, pokazowym miejscu i ceny ma odpowiednio wysokie. Gustem kulinarnie bliżej jest nam jednak do sąsiedniej KUKU.pl czy fastfoodowej Miss Kimchi przy ul. Żelaznej.

 

INFORMACJE DODATKOWE

dojazd i parkowanie – w ciągu dnia Plac Teatralny i jego okolice zastawione są samochodami pracowników okolicznych biur a w weekendy spacerujących po Krakowskim Przedmieściu, także uzbrójcie się w cierpliwość a wolne miejsce znajdziecie

rezerwacja miejsc – możliwa

płatność – gotówka, karty VISA, Mastercard

godziny otwarcia: pon-pt – 11:45-23:00, sob-nd – 12:00 – 23:00

Onggi  – ul. Moliera 2, Warszawa Śródmieście, tel +48 22 551 01 11

mapa dojazdu

 

4 Komentarzy w dyskusji
“Warszawa – Onggi | koreańska elegancja”
  • Na wstępie chciałabym zaznaczyć że bardzo lubię blog od strony merytorycznej i wizualnej. Cenie recenzje i jako mięsożerca chętnie korzystam z przepisów wegetariańskich. Niestety czuje się zobowiązany przekazać kilka uwag nt. recenzji restauracji Onggi. Sam jestem związany rodzinnie z Koreą, odwiedzam ją regularnie a większość mojego menu stanowi kuchnia koreańska, dlatego tym bardziej ucieszyłem się, że pojawiła się recenzja Onggi.

    Po pierwsze brak konsekwencji w nazewnictwie. Jeśli piszemy o mieszanym ryżu z warzywami jako Bibimpap, to dlaczego piszemy potem o pikantne zupie z owocami morza a nie o Haemultang. Ostrych zup z owocami morza w Korei jest sporo. To to jak gdybyśmy wybrali do testu z karty i kluski z mąki ziemniaczanej (zamiast kopytek).
    Po drugie zupy takie jak Haemultang (wszystkie zupy koreańskie typu tang i jjigae) podawane w tradycyjnym naczyniu Dukbegi, w którym zupę się gotuje i serwuje wrzącą, a Koreańczycy jedzą zupy właśnie bardzo gorące. Często gotuje się je bezpośrednio na stole. Trudno więc negatywnie się odnosić do tego, że coś jest podane w autentycznej formie. To tak jakby mieć pretensje ze półmisek w daniu na gorącym półmisku jest gorący.
    Po trzecie chciałbym dopytać jakie inne kieszonki mieszkały w Bibimpap poza Kimchi, na zdjęciu widać głównie blanszowane warszawa, zresztą zgodnie z podstawowym założeniem tej potrawy.
    Po czwarte, czy jeden Banczanów, Khongnamul-muchim to na pewno kiełki kiszone, a nie przypadkiem w lekkiej marynacie zawierającej odrobinę octu ryżowego i oleju sezamowego?
    Po piąte, najciekawszym z dodatków (Banczanów) był Doraji-muchim wykonany z suszonych kawałków korzenia rozwaru wielokwiatowego w ostrej marynacie. Roślina ta nie występuje w stanie dzikim w Europie, nie jest też hodowana, w tej formie ma ciekawą konsystencję i przypisuje jej się wiele właściwości leczniczych. I to własnie takie szczegóły wyróżniają tą restaurację.

    Pozdrawiam z nad talerza swojego pierwszego kkori-komtang 🙂

    • Bardzo dziękuję za tak rzetelny i szczegółowy komentarz:)
      1. Bibimpap jest nazwą, z którą w Polsce powoli się oswajamy i jej użycie nie budzi wielkiego zaskoczenia u czytelników. Co do nazw pozostałych dań i ich składników to celowo pominęłam ich zapis fonetyczny.
      2. Czy standardem w kuchni koreańskiej jest podawanie twardych owoców morza w zupie – bo do nich miałam zastrzeżenie. Z wrzątkiem można sobie jakoś poradzić (poczekać aż ostygnie) ale z gumowymi ośmiorniczkami już nie
      3. Oprócz kimchi podano kiszone kiełki
      4. Proponuję wybrać się do Onggi i sprawdzić
      5. Żeby to docenić trzeba posiadać przy najmniej Twoją wiedzę o kuchni koreańskiej. Obawiam się że ani ja ani podobni do mnie „zwykli zjadacze chleba” którzy odwiedzają Onggi takiej wiedzy nie posiadają – nie jest obligatoryjna przy rezerwacji stolika.

      pozdrawiam

      • Ja dziękuję za tak szybką odpowiedź 🙂

        1. Jeśli kuchnia koreańska staje się coraz bardziej popularna, warto wprowadzać dedykowane nazwy (nie spotkałem się do tej pory np. z przypadkiem żeby jakikolwiek Koreańczyk mówił zupa z fermentowanego żyta zamiast żurek) 🙂

        2.Rozumiem że mówimy o ośmiorniczkach, nie o wszystkich owocach morza. Ośmiornice są twarde z natury, tylko żywe ruszające się ośmiornice które kilkukrotnie jadłem były nieco mniej twarde, za to bardzo gumowate. Świeże ośmiornice nawet zabijane na miejscu i gotowane bardzo twardnieją. Miękkie ośmiornice to wynik dodatkowych czynności, jak np kilkugodzinne wirowanie (takie często trafiają na polski rynek), ale proces i stan ten jest wtórny, nie naturalny.

        3,4. Nigdy z takimi się nie spotkałem, może jakaś nowość, ich autorski pomysł.

        5. Nie jest obligatoryjna przy rezerwacji stolika, zgadzam się w 100% ale jest co najmniej zobowiązujące przy pisaniu poczytnego bloga by takie smaczki wydobyć i i zaprezentować coś więcej niż podstawy. Szczególnie że obsługa Onggi zaimponowała mi wielokrotnie poziomem wyszkolenia, ale przede wszystkim sam właściciel chętnie objaśnia tajniki swoich dań, wystarczy dopytać 🙂 Poza tym możemy śmiało założyć że czytelnikami tego bloga ( nie bez powodu 🙂 ) nie są zwykli zjadacze chleba, lecz osoby poszukujące nowych inspiracji w świecie kulinarnym, wielu smakoszów, może nawet koneserów.

        6. Służę pomocą przy podejmowaniu prób testowania potraw w kolejnych restauracjach koreańskich – każda z nich słynie wśród stałych klientów z innych potraw flagowych, najczęściej nie tych najbardziej rozpoznawalnych, tylko właśnie tych bardziej oryginalnych. Warto zapoznać się wcześniej z metodami (często wielodniowego) przygotowania, metodami spożywania itd. Niektóre z nich serwują potrawy nie figurujące w karcie dań, lecz na wcześniejsze zamówienie indywidualne 🙂

        Czołem 🙂