Jak padło pytanie gdzie zabrać rodzinkę na urodzinowy obiad od razu nasunęła nam się jedna odpowiedź – restauracja Thaisty. A co jak im nie posmakuje? Może tajskiej kuchni nie znają? A jak będzie dla nich za ostro? Z takim podejściem i wątpliwościami to się ląduje w polskiej kuchni na barszczu i schabowym a przecież jak jest okazja pokazać ludziom coś nowego to trzeba szybko z niej skorzystać. I skorzystaliśmy – i jakość nikt od tego eksperymentu nie ucierpiał a wręcz się rodzinie spodobało.
Restaurację Thaisty znamy już z wcześniejszych wizyt (jedną opisałam tutaj) i pokochaliśmy ją miłością wielką od pierwszego kęsa. Ale jak tu nie kochać tej mieszanki słodkiego, słonego i pikantnego smaku oraz wyraźnych aromatów świeżości ziół i trawy cytrynowej oraz sosu rybnego. Z tym ostatnim wielu z Was będzie miało problem (ja też mam) – toż to smród nieznośny, który często porównuję do dobrze przekiszonego śmietnika na Wólce Kosowskiej w upalne popołudnie. Nosa do butelki nie wkładajcie i nie przesadzajcie z ilością sosu rybnego w daniach (jest bardzo słony) ale smak jaki nadaje potrawie jest niezastąpiony. Ja upodobałam sobie w tym roku dodawanie tego właśnie sosu do domowych sałatek z ogórkiem, pomidorami, cebulą i ziołami.
Z menu wybraliśmy kilka klasyków – królował pad thai i zielone curry, które w Thaisty są wyśmienite. Ja zdecydowałam się na dwie przystawki zamiast olbrzymiego dania głównego. Tego dnia miałam w planach odwiedzenie jeszcze kilku innych lokali i musiałam zostawić sobie miejsce na kolejne potrawy. W ciągu ostatniego miesiąca, za namową dietetyka, przestawiłam się z jedzenia trzech dużych posiłków na pięć mniejszych. Jest to dla mnie nie lada wyczyn – teraz mam wrażenie, że już nic innego nie robię tylko cały dzień jem – ale cel został osiągnięty i skurczył mi się od tego żołądek. Za to minęły czasy kiedy potrafiłam w ciągu jednego posiłku zjeść przystawkę albo dwie, zupę oraz danie główne (za deserami nigdy nie przepadam). Teraz wybieram dwie przystawki albo danie główne – takie czasy.
Ale wracając do wątku głównego – moim wyborem był vegeroll z tofu, shitake i sezonowymi warzywami (15,00) – uwielbiam je w Thaisty oraz roladki rybne (21,00) z suszonym tofu, prażoną tajską bazylią podane na ziołach, czerwonej kapuście i makaronie ryżowym. Warte są spróbowania.
Pad thai (26,00 za wersję vege) to klasyk tajskiej kuchni. W Thaisty można go samemu doprawić odpowiednią ilością chilli tak aby nie przesadzić lub wręcz odwrotnie – dać popalić tej przyprawie na maksa. Zawsze pytani o to co warto zamówić w tajskiej kuchni polecamy właśnie pad thai a na kolejnej pozycji curry. Uważajcie bo porcja makaronu w Thaisty jest olbrzymia.
A oto i kolejna klasyczna pozycja – tu w wydaniu zielone curry z kurczakiem (34,00) z fasolką i bakłażanem. Tym razem curry było jasnozielone, bardziej kokosowe choć pikantność została utrzymana na wysokim poziomie.
M wybrał Matsaman curry z wołowiną (39,00) z fioletowym ziemniakiem, orzechami, nasionami lotosu oraz plackami roti. Mięso bardzo rzadko gości na talerzu M – czasami skusi się na coś wyjątkowego właśnie z wołowiny. Ta wersja matsaman curry była niezwykle aromatyczna, głęboka w smaku, nawet placki szybko zniknęły z talerza. Musiało smakować.
Cóż – na zakończenie, jeżeli jeszcze nie przekonałam Was do odwiedzenia Thaisty, dodam, że aktualnie jest to jedna z lepszych tajskich restauracji w Warszawie. Nie zwlekajcie z jej odwiedzeniem – ceny ma jeszcze na przyzwoitym poziomie.
Uwaga – miejsce nie posiada kącika dla dzieci ale ma dziecięce krzesełka i dla maluchów przygotowuje sticky rice lub kurczaka bez ostrych przypraw. Tym razem sticky rice dał radę zająć naszego małego gościa na ponad godzinę.
informacje dodatkowe o restauracja Thaisty:
dojazd i parkowanie – zmotoryzowanym polecam parking na środku Placu Bankowego (ponownie jest czynny). Tym, którzy korzystają z publicznego transportu – macie do dyspozycji I linię metra, kilka autobusów i tramwaje
płatność – gotówka, karty VISA, Mastercard
rezerwacja miejsc – niezbędna
godziny otwarcia:
pon – 16:00 – 23:00
wt – nd – 11:00 – 23:00
restauracja Thaisty – Plac Bankowy 4, Warszawa Śródmieście
Ostro zakręcona na punkcie zdrowego żywienia, diety roślinnej oraz podróży kulinarnych. Na moim blogu kulinarnym publikuję przepisy oraz poradniki o tym co jeść, aby zachować zdrowie i nie spędzać przy tym w kuchni całych dni.
Hmm, ale zjadłabym curry 🙂
To chyba moje ulubione tajskie danie, nawet za pad thai tak nie szaleję jak za ostrym curry z tofu:)