Weekend w Toruniu vol2 – gdzie jeść
Oto druga część przewodnika po Toruniu. W pierwszym pisałam o miejscach wartych odwiedzenia – o Muzeum Piernika, Planetarium i spacerze nad Wisłą. Tym razem podzielę się z Wami moim kulinarnymi odkryciami – bo Toruń karmi zacnie i znajdziecie tu świetne miejsca na śniadanie, obiad czy kolację oraz na kawę i desery, którym nie można się oprzeć.
Spis treści
W wyborze miejsc zdałam się w 100% na Edytę, która Toruń zna jak własną kieszeń. Zobaczcie gdzie mnie Edyta zaprowadziła.
Toruń na śniadanie
Poznałam dwa miejsca, warte wstąpienia o poranku. Moose Restaurant (czynna od 08:00) mieści się przy Rynku Nowomiejskim 4. To przytulna restauracja urządzona w stylu skandynawskim, która w ofercie ma całkiem spory wybór dań śniadaniowych (jajka w wielu postaciach, bajgle, zielone koktajle) ale podaje również obiady i kolacje bazujące na kuchni włoskiej i francuskiej. Przyjemnie tu posiedzieć z widokiem na toruński Nowy Rynek i odsapnąć od tłumów przechadzających się po średniowiecznej starówce.
Jeżeli nie straszne Wam turystyczne miejsca to dokładnie w samym centrum starego miasta na Rynku Staromiejskim, w XIV-wiecznej kamienicy znajdziecie Restaurację SOWA (czynna od 09:00). Jej przepięknie odrestaurowane wnętrza podzielone zostały na cześć restauracyjną, kawiarnię oraz winiarnię. W porze śniadaniowej dostaniecie tu zestawy śniadaniowe, gofry i szeroki wybór kanapek. A do tego zielone koktajle i kawę. Warto tu również wstąpić na coś słodkiego (Sowa słynie przecież ze słodkich wypieków) a może i nawet na obiad.
Toruń na kawę
Jeżeli potrzebujecie zastrzyku kofeiny i chwili odpoczynku od zadeptywania średniowiecznych uliczek, wstąpcie do Central Coffee Perks (ul. Strumykowa 2 – czynne od 09:30). Tak tak – nazwa i wnętrze nawiązują do kultowego już serialu Przyjaciele, który możecie tu oglądać siedząc na sofie do złudzenia przypominającej tą z TV. Oprócz kaw klasycznych (espresso, macchiato, latte) dostaniecie tu kawy parzone alternatywnie – w dripie, chemexie czy aeropressie.
Toruń na deser
Kiedy wrzuciłam Wam na swoim Facebooku zajawkę o wyjeździe do Torunia kilka osób od razu wskazało miejsce obowiązkowe, w którym koniecznie trzeba zamówić lody. OMG!!! To była prawdziwa orgia dla moich kubków smakowych – lody w Lenkiewicz Cafe (Rynek Staromiejski 33/34 – czynne od 09:00) są przesmaczne (odpowiednio tłuste, gęste i kremowe) i koniecznie spróbujcie piernikowych. Tylko uwaga – tutejsza jedna kulka to dwie w innym miejscu więc nie przesadzajcie z ilością.
Toruń na obiad i na kolację
Uwaga – to nie będą miejsca dla ludzi na diecie. Ale mały cheat meal od czasu do czasu (tak raz w miesiącu) nikomu nie zaszkodzi.
Na pierogi wstąpcie do Pierogarni Stary Toruń (Most Pauliński 2-10, czynne od 11:00). Pierogom mojej Babci jeszcze nikt nie dorównał ale te w Toruniu były bardzo dobre – tak na serio. Cienkie i miękkie ciasto napakowano dobrze doprawionym farszem a to co fajne, to możliwość wybrania sobie różnych smaków w jednej porcji (za niewielką dopłatą). I tak spróbowałam pierogów z wody – z kurkami, ze szpinakiem i ruskich. W menu znajdziecie też pierogi z pieca w cieście drożdżowym. Są dużo większe od klasycznych (z wody) przez co w porcji macie ich mniej – i dobrze, bo nieźle można się nimi zapchać. Koniecznie spróbujcie pieczonego z płatkami owsianymi i rodzynkami – tak w ramach deseru.
Na obiad nietypowy polecę Wam restaurację Luizjana (ul. Mostowa 10, czynne od 12:00). Nietypowy bo niewiele jest w Polsce restauracji serwujących dania kuchni kreolskiej. Również w tym miejscu nie zjecie nic lekkiego i fit – raczej potrawy sowicie okraszone tłuszczem, podane w chrupkiej panierce w towarzystwie pikantnych sosów i dodatków. To jest miejsce wręcz idealne na obiad po zakrapianym wieczorze (wiecie o czym mówię). Koniecznie spróbujcie tutejszych kalmarów w panierce podanych z pikantnym sosem (16,00), czy kreaolskiej bruschetty z pastą z krewetek (13,00). Jeżeli skusicie się na bakłażana piroque (24,00) to niech on będzie dla Was jedynym daniem bo rzeczywiście porcje podają tu zacne i po przystawkach niemożliwe do zjedzenia.
Jak widać te dwa dni w Toruniu trudno nazwać dietetycznym wypadem. Ale zdrowe żywienie to ja mam na co dzień a podczas wyjazdów pozwalam sobie na duże odstępstwa – oczywiście w ramach diety wegetariańskiej.
P.S. za wszystkie prezentowane dania płaciłyśmy same