Warszawa – Gringo Bar | na szybki lunch
Ponad dwa lata pisania bloga, kilka lat regularnego stołowania się w restauracjach a i tak nie dotarliśmy jeszcze do wszystkich interesujących i smacznych miejsc w Warszawie. Podobno w stolicy jest około 3 tysięcy lokali gastronomicznych – nieźle. Oczywiście są wśród nich i takie, w których nasza stopa nie stanie bo nie wpisują się w nasze gusta i filozofię zdrowego jedzenia. No ale dlaczego tak późno trafiliśmy do Gringo Bar to ja już nie wiem.
Do Gringo Bar wpadliśmy na początku stycznia na szybki i lekki lunch. Lokal na Starym Mokotowie jest niewielki – zaraz przy wejściu znajduje się bar (tu się zamawia) a za nim kuchnia. Wchodząc po schodkach trafiamy do pomieszczenia z kilkoma stolikami – przy jednym z nich postanawiamy zjeść zamówione burrito i tacos. I to był dobry pomysł – obawiam się, że po dowiezieniu do domu nie smakowały by już tak dobrze jak zjedzone na świeżo i na ciepło.
W ofercie Gringo są klasyki kuchni tex-mex – wspomniane burrito (z wołowiną, kurczakiem lub vege), quesadilla z kurczakiem, tacos z trzema farszami do wyboru, enchilada z wołowiną. Są i śniadania w formie burrito lub tacos – do wyboru z jajecznicą, sadzonymi, boczkiem, warzywami, ceviche, salsami do wyboru. Wszystko robione na świeżo – jest nieźle.
Przy wyborze skupiamy się już standardowo na daniach wege lub wegetariańskich – mnie zachęcają kolorowe tacos (25,00) z warzywami i przepysznymi salsami – mango, guacamole a trzeciej nie pamiętam ale była owocowo-słodka. Tacos po brzegi wypełnione farszem trzeba jeść dość szybko – kukurydziane placki nasiąkają sosem i rozpadają się w rękach. M wybiera wegetariańskie burrito (25,00 rozmiar duży) – z cienką pszenną tortillą wypełnione po brzegi miksem warzyw, jogurtem i serem cheddar. To istna petarda.
Od niedawna dania Gringo Baru dostępne są również w food trucku stojącym na ul. Polnej 7 – dobrze bo to fajne jedzenie na szybki lunch. Jak macie blisko to koniecznie wpadajcie.
informacje dodatkowe:
dojazd i parkowanie – nie ma znaczenia czy to środek tygodnia czy weekend – znalezienie wolnego miejsca na wąskich uliczkach Starego Mokotowa nie będzie proste – ale nie poddawajcie się
płatność – gotówka, karty VISA, Mastercard
godziny otwarcia – codziennie od 08:00 do 20:00
Gringo Bar (Facebook, www) – ul. Odolańska 15, Warszawa Mokotów, tel: +48 22 848 95 23
Food Truck Gringo – ul. Polna 7, Warszawa Śródmieście
mapa dojazdu Gringo Bar:
W ogóle nie jecie mięsa?
Ja nie jem od ponad roku mięsa ptaków i ssaków – jadam ryby. Nazywa to się pięknie – lactoowopesco-wegetarianizm (haha:).
http://www.littlehungrylady.com/2015/10/laktoowopesco-wegetarianka-ze-co.html Od roku nie mam migren, lżej się czuję, nie biorę żadnych leków przeciwbólowych ani leków na lepsze trawienie – a wcześniej nałogowo grana była nospa albo espumisan.
Michał jada steki ale raz na 2-3 miesiące. Przestał łapać przeziębienia, nie choruje w ogóle. Widzimy olbrzymią zmianę a do tego wyniki badań krwi – oooo Kobieto – takich dobrych to ja od przedszkola nie miałam:)
Hymm, a fama głosi że bez mięsa na dłuższa metę jest niezdrowo. Chyba obalacie ten mit 😉
Ciekawe info o niezdrowym życiu bez mięsa rozgłasza??:) może producenci mięsa i jego przetworów:) Wiesz jak jest – to naprawdę duży biznes i nikomu – ani przemysłowi spożywczemu ani tym bardziej farmaceutycznemu nie zależy na tym abyśmy zdrowo jedni i zdrowo żyli. Wyobrażasz sobie że nagle około 13 milionów ludzi w Polsce przestaje kupować tabletki na cukrzycę i nadciśnienie (takie są dane dotyczące ilości chorych)? Toż to biznes farmaceutyczny padnie jak wszyscy zaczniemy jeść tylko rośliny. A na poważnie – szkoda, że ludzie cierpią na walce ww. firm o coraz wyższe wzrosty sprzedaży i zyski.
No niestety masz racje. Chodzi o nasze portfele a nie zdrowie :/.
Zgadzam się z tym, że przemysły i biznesy robią nam trochę wodę z mózgu! Albo starają się zrobić 🙂 Ba, i to nie tylko na tle jedzenia, ale w ogóle zdrowia, kosmetyków (bo po cóż nam uniwersalny krem na piękną cerę i zmarszczyki – co wówczas z suplementami i kosmetykami?! :D). Cieszę się bardzo,że trafiłam na ten wpis i że jest wiele osób myślących jak ja. Ja dopiero „Stopniowo” odstawiam powiedzmy mięso ssaków i ptaków – podobnie jak Ty, pozostaję przy rybach 🙂 Dlatego będę wdzięczna za posty w tym temacie! Sama ostatnio wybrałam się do ę rybę i bardzo polecam przetestowanie tego miejsca 🙂 O ile niezbyt gustuję w łososiu (nie wiem, po prostu nie przemawia do mnie ta ryba), o tyle mintaj i krewetki rewelka u nich 🙂
Czy polecasz coś sprawdzonego typowo rybnego w tym stylu w Warszawie? 🙂 Bo chętnie wypróbuję!
Mnie jakoś na fish & chips do Ę Rybę nie ciągnie – nie jadam ryb w panierce:) Fast food’owe owoce morza w bardzo przystępnych cenach zjesz w Kraken Rum Bar (moje ulubione miejsce) – polecam sea food mix i owoce morza podane na czarnej soczewicy (beluga). A bardzo porządną rybę podają w Zest by Kibart na Ochocie – w wersji już restauracyjnej.
O, wow! Dziękuję Ci serdecznie za polecenie :)) Lokal na Ochocie znam, ale w Kraken Rum Bar jeszcze nigdy nie byłam – chyba czas najwyższy się tam wybrać :)) Wcześniej mieszkałam w Krakowie i to chyba ogromna zaleta Warszawy, że lokali mamy do wyboru, do koloru, dziesiątki możliwości!
A co do Ę RybĘ to zastanawia mnie właśnie czemu reklamują się jako „fish & chips”, bo niewiele ma to dla mnie z tym wspólnego. Jeśli nie przepadasz za panierką to próbowałam tam łososia bez panierki i był przewspaniały <3 Mają wprowadzić tuńczyka chyba (albo ja coś pokręciłam) też saute – zobaczymy 🙂 Póki co ruszam do miejsca, które poleciłaś! :))
Super – a ja zajrzę do Ę Rybę:)