Warszawa – Wilczy Głód | nowe must be na mapie stolicy
Wilczy Głód to nowe miejsce na kulinarnej mapie Warszawy, otwarte niedawno bo w styczniu tego roku a już popularne i z gronem stałych wielbicieli. Ale jak tu nie zachwycać się Wilczym Głodem skoro mamy w Warszawie kolejne niebanalne miejsce z niebanalnym menu i do tego w bardzo przystępnych cenach? O Wilczym Głodzie na ulicy Wilczej w Warszawie słyszałam wiele – dodam dobrego ale czas na wizytę znalazł się dopiero w miniony weekend. Do restauracji/ bistro Wilczy Głód wybraliśmy się z M na weekendowy lunch.
Lokal jest malutki – to zaledwie kilka stolików i zdecydowanie należy zrobić wcześniej rezerwację. Ja o tym nie pomyślałam, tak już mam w weekendy, że zdaję się na szczęście, los – zwał jak chciał. Gdyby miejsca dla nas nie było to na liście „do odwiedzenia” zawsze mam jeszcze kilka innych pozycji. Ale miejsce było – przy jedynym wysokim stoliku i stołkach barowych – tuż przy wejściu, przy barze i czarnej ścianie z wypisanym menu. Idealnie miejsce dla nas – nikt nie przechodzi, nie potrąca, nie zagląda w talerze.
A co takiego niebanalnego znaleźliśmy tydzień temu w krótkim menu, które ma być sezonowe oraz zależne od dostępności świeżych produktów u lokalnych dostawców? W przystawkach „dla bardzo ciekawskich wilków” nanbanzuke czyli łososia w zalewie japońskiej, mus z wątróbek, buraczkową zalewajkę śledziową czy szanklisz (jogurtowe kulki). W daniach głównych „dla wilków czujących duży głód” – pieczonego kurczaka w żurawinowym sosie, dorsza pomarańczowo-koperkowego, kaczkę pieczoną w pomarańczach i jabłkach. W Wilczym Głodzie zjeść można również zupy, sałaty i desery. Zwolennicy mięsnej diety ale również weganie dostaną tu coś smacznego i ciekawego dla siebie. Brzmi nieźle? Nie tylko brzmi ale do tego wygląda i smakuje bardzo dobrze. Tego dnia zdecydowaliśmy się jedynie na przystawki, nie chcieliśmy się przejeść – przed nami były jeszcze inne kulinarne miejsca do odwiedzenia – taki weekendowy tour de bar.
flaczki z boczniaka (12,00) – wielkie WOW! Jestem fanem mięsnych flaczków, szczególnie tych przygotowanych przez moją Babcię. Te z grzybów w Wilczym Głodzie były odpowiednio „mięsiste”, w gęstej aromatycznej zalewie, bardzo dobrze przyprawione – pieprzne. Po prostu takie jakie być powinny.
imbirowy krem z marchwi (12,00) – z żółtą pastą curry i imbirem przez co lekko pikantny. Marchew oddała mu swą słodycz a czarnuszka dodała wyrazistości. Bardzo to była udana kompozycja – godna polecenia.
izraelski hummus (15,00) – tak wiem – to żadna nowość i wyjątkowość ale chciałam spróbować jaki hummus podaje Wilczy Głód. Okazało się, że dokładnie taki jaki lubię – gęsty, grubo mielony, wyraźny w smaku
dukkah (15,00) – to moja ulubiona przyprawa do sałatek:) Tu podana z chlebkiem pita i aromatyczną oliwą. Ciekawe podanie i wydanie
mus z wątróbek (15,00) – sama się zdziwiłam, że to zamówiłam – za wątróbką nie przepadam. Chciałam jednak sprawdzić jak wątróbkowy mus zostanie podany w Wilczym Głodzie. Otóż aksamitny mus podano w kieliszku do wina z karmelizowanym jabłkiem i żurawinami – za wygląd wielki plus, za smak również choć nie dojadłam tej przystawki do końca – szkoda ale jednak potwierdziło się, że nie przepadam za wątróbką.
różana lemoniada (14,00) – to był mój deser. Przepięknie pachnąca różami tak, że nosa trudno od niej oderwać.
Wilczy Głód zachwycił nas smakami, prezencją dań, miłą szybką obsługą. Wpisała sobie ten malutki lokal na listę „ulubione” – zamierzam eksplorować dalej menu i oczywiście czekam na jego nowe odsłony.
informacje dodatkowe o Wilczy Głód:
rezerwacja miejsc – możliwa i zalecana
godziny otwarcia:
pon – 09:30 – 20:00
wt – czw – 09:30 – 22:00
pt – 09:30 – 23:00
sob – 10:00 – 23:00
nd – 10:00 – 21:00
Wilczy Głód – ul. Wilcza 29a, Warszawa Śródmieście
tel: 22 891 02 85, +48 502 771 447
mapa dojazdu: