Dlaczego przestałam gotować w woreczkach? Wszystko przez bisfenol A (BPA)
Tak – w kilku postach na blogu wspomniałam o tym, że z lenistwa gotuję kaszę czy ryż w woreczkach. Nie – nie robię tego często. Może raz w miesiącu, kiedy nie mam nawet tych 10 minut żeby stać przy garnku i pilnować gotowania. A teraz UWAGA. Jednym z moich postanowień noworocznych jest rzucenie woreczków na dobre. Możecie mnie pilnować i po łapach bić jak się złamię. Bo w końcu postanowiłam pożegnać się na dobre z plastikiem wydzielającym bisfenol A (BPA).
Spis treści
Bisfenol A – czym jest?
Bisfenol A (w skrócie BPA) to organiczny związek chemiczny służący do utwardzania i produkcji tworzyw sztucznych oraz jako konserwant w kosmetykach. Traficie na niego w:
- niektórych plastikowych butelkach,
- plastikowych pojemnikach na żywność,
- wewnętrznej okładziny puszek na żywność i napoje,
- sprzęcie sportowym,
- elementach wykończenia samochodów,
- urządzeniach medycznych,
- lakierów i farbach,
- laminatach,
- papierze termicznym do drukarek np. paragonów w sklepach,
- stomatologicznych wypełniaczach plomb (szczególnie białych)
Od czerwca 2011 na terenie UE obowiązuje zakaz produkcji oraz handlu plastikowymi butelkami dla niemowląt zawierającymi BPA. I jak na razie to jest jedyne ograniczenie w UE dotyczące BPA.
.
Szkodliwość Bisfenolu A
Bisfenol A może przedostać się do naszego ciała i komórek przez jedzenie (kiedy jest podgrzewany lub gnieciony), wdychanie (tu problem dotyczy pracowników fabryk) albo przez dotyk np. paragonu z kasy sklepowej. Swoją budową przypomina estrogen i dlatego też w ludzkim ciele reaguje z receptorami tego hormonu. Od wielu lat mówi się o tym (choć nie ma jednoznacznych wyników badań), że BPA może wywoływać:
- nadwagę i otyłość oraz zespół metaboliczny
- dysfunkcje układu odpornościowego
- dysfunkcje układu rozrodczego
- nowotwory
- uszkodzenia nerek i wątroby
- znaczący wzrost ciśnienia krwi – tu podaję link do badań
- astmę u dzieci, jeżeli w trakcie ciąży matka była narażona na działanie BPA – link do badań
.
Naukowe skrajności!!!
Przywołam Wam tutaj kilka publikacji:
.1. Raport z 2007 roku o toksyczności BPA przygotowany przez CERHR (Center for the Evaluation of Risks to Human Reproduction, National Toxicology Program, U.S. Department of Health and Human Services). Analizuje on zawartość BPA m.in. w butelkach do karmienia niemowląt (str. 20-22), puszkach i butelkach z żywnością (str 24-25) oraz jego potencjalny wpływ na płodność oraz rozwój człowieka. Polecam zapoznanie się z tym obszernym raportem – to raptem 396 stron. Wyniki badań nie są jednoznaczne choć niektóre wskazują na wpływ bisfenolu A na układ hormonalny człowieka.
.2. FDA (U.S. Food and Drug Administration – Agencja Żywności i Leków) na swojej stronie www pisze o braku wpływu BPA na zdrowie ludzi. Jednocześnie w USA obowiązuje zakaz używania BPA w produkcji butelek oraz opakowań produktów spożywczych przeznaczonych dla niemowląt. Prowadzone są również kolejne badania nad wpływem bizfenolu A na ludzie zdrowie.
.3. Natomiast EFSA (European Food Safety Authority) zmieniła rekomendacje co do bezpiecznego i tolerowanego dziennego „poboru” BPA z 50 μg na kg/masy ciała do 4 μg na kg/mc a w styczniu 2015 opublikowała oświadczenie o braku wpływu BPA na zdrowie ludzi. Koniecznie przeczytajcie to oświadczenie. Grupa ekspertów przeanalizowała faktyczne dzienne narażenie na BPA wśród dzieci oraz dorosłych i uznała je za kilkakrotnie niższe od 4 μg. Tu macie więcej szczegółów. Jednocześnie zaznaczono, że przeprowadzenia kolejnych badań nad wpływem BPA na ludzkie zdrowie są niezbędne.
Więc może nie ma się czego bać?
.
I jak tu się teraz odnaleźć w tym natłoku sprzecznych informacji?
W przypadku BPA wychodzą z założenia, że jeżeli istnieje podejrzenie, że może być on szkodliwy dla zdrowia, to lepiej jest ograniczać z nim kontakt. Niech sobie naukowcy przeprowadzają kolejne badania i może za kilka / kilkanaście lat dowiemy się jak to faktycznie jest z tym bisfenolem A.
A tymczasem bez problemu można wybierać opakowania czy plomby stomatologiczne bez BPA. Już kilka lat temu pozbyłam się plastikowych pojemników na żywność, unikam również tych z oznaczeniami PCV oraz cyframi 3 i 7 umieszczonymi w trójkącie ze strzałkami. Koktajle miksuję w szklanym blenderze kielichowym, nie używam też plastikowych misek, sitek czy desek do krojenia. Tak wiem – plastik z oznaczeniem 5-PP i BPA Free jest bezpieczny. Ale szkło czy drewno są zdecydowanie lepsze od każdego plastiku.
Teraz przyszedł czas na eliminację kolejnego podejrzanego elementu – woreczków do gotowania.
Ponieważ nigdzie nie znalazłam potwierdzenia, że woreczki do gotowania kaszy i ryżu rzeczywiście zawierają bisfenol A, wysłałam zapytania do czterech dużych, polskich producentów. To było równo 3 tygodnie temu.
Do dzisiaj nie dostałam żadnej odpowiedzi.
Hmmm – jak dla mnie milczenie jest tu potwierdzeniem tego, że jednak od woreczków warto trzymać się z daleka.
.
Moje sposoby na gotowanie bez plastiku
Raz, że nie trwa to długo a dwa cała woda, wraz z cennymi składnikami, zostaje w ziarnach. Niestety podczas gotowania w woreczkach nadmiar wody jest wylewany a wraz z nią część minerałów i witamin.
Kaszę i ryż dokładnie płuczę pod bieżącą wodą. Gotując je czekam aż cała woda zostanie wchłonięta przez ziarna – wtedy zdejmuję garnek z kuchenki i zawijam go w koc. Ot cała filozofia a oto moje proporcje oraz czas gotowania oraz parowania:
kasza gryczana, jaglana, jęczmienna
- 50 g kaszy na 100 ml wody
- czas gotowania 10 minut + 10 minut parowania
biały ryż
- 50g ryżu na 100ml wody
- czas gotowania 10 minut + 10 minut parowania
brązowy i czarny ryż
- 50g ryżu na 125ml wody
- czas gotowania 15-20 minut + 10-12 minut parowania
.
.
To teraz jeszcze tylko muszę:
- zamontować porządny filtr wody – najlepiej osmotyczny. Żebym nie musiała kupować wody w plastikowych baniakach. Przy nich akurat nie martwię się o BPA ale o środowisko. Dodam od razu, że filtr węglowy nie jest tu najlepszym rozwiązaniem
[EDIT 2018] – tego już robić nie muszę bo od kiedy znowu mieszkam w Warszawie (a nie 18 km od niej) mogę pić wodę z kranu - zamontować filtr powietrza w domu – bo smog
- kupić maskę anty smogową – bo smog
- a na końcu wyprowadzić się jakieś 100 km od Warszawy i z dala od innego dużego miasta w Polsce – bo smog
Albo złapię DUUUŻY dystans i przestanę tak bardzo zamartwiać się toksynami i szkodliwymi dla nas czynnikami. Zajmę się tym co mogę szybko zmienić (woreczki) oraz czystym i zdrowym jedzeniem. Tak, aby jeszcze bardziej wspomóc swój organizm w oczyszczaniu się z tego całego syfu życia w cywilizacji.
Czego i Wam życzę.
.
.
P.S.
Wszystkie publikacje na blogu są moimi osobistymi opiniami i należy je (plus wskazywane przeze mnie źródła) traktować informacyjnie. W odniesieniu do stanu zdrowia oraz posiadanych chorób nie mogą one zastąpić porady pracownika służby zdrowia.
.
.
.
Ja też już od wielu lat nie gotuję w woreczkach. Mam też praktycznie wolna od plastiku kuchnię – żadnych plastikowych misek, gadżetów itp Super wpis!
Tak samo jak każdą inną kaszę:) Wysyp z woreczków, wypłucz, odmierz tak aby wody było 2x więcej niż kaszy. Wsyp kaszę do garnka i zalej ją odmierzoną zimną wodą. Gotuj aż kasza wchłonie wodę – mieszaj regularnie żeby się nie przypaliła. Odstaw pod przykryciem do „parowania”. Po około 10 min kasza będzie już dobra:)
Tym tematem nie interesowałam się dogłębnie. Zerknij co Crazy Nauka ma do powiedzenia w tym temacie:)
https://www.crazynauka.pl/?s=smog