Już od dłuższego czasu taki był plan na ten dzień – jego kulinarnym zwieńczeniem miało być zjedzenie kanapki w nowym miejscu – Pogromcy Meatów – i nie ważne o której godzinie byleby się wyrobić przed zamknięciem. Kompletnie nie miało znaczenia to, że gluten, fast food, mięso (no dla mnie to akurat miało). W końcu urodziny ma się raz do roku a jeszcze jak ma je facet to już w ogóle święto ma być że HO HO. To i było – ale o tym później. Teraz zacznę od końca czyli kanapek określanych warszawskim must be | must eat | dopisz do listy rzeczy, które musisz zjeść przed śmiercią. Musiałam sprawdzić co tak zachwyca bo już od samego słuchania o nich miałam ślinotok.
Jeżeli na moim blogu jesteś pierwszy raz to może zdziwiło Cię o co robię tyle hałasu – o zjedzenie kanapki? Otóż ja ani M takich rzeczy na co dzień nie jadamy. Stronimy od burgerów już od kilku lat – nie wpisują się w nasz „zdrowy” jadłospis. Tym bardziej zostań i przeczytaj co takiego nas w tych oto burgerach zachwyciło.
Pogromcy Meatów ulokowali się w lokalu po zamkniętym w tym roku Aneksie Kulinarnym. W środku wzdłuż baru i ścian zamontowano lady. Na zewnątrz wystawiono stoliki i beczki – do pierwszego śniegu będą jak znalazł gdy klienci Charlotte z pobliskiego Placu Zbawiciela postanowią zjeść coś więcej niż croissant z czekoladą. A jak zima nas zaskoczy to wewnątrz zrobi się ciaśniutko i milutko.
Miejsce stawia na minimalizm w wystroju i menu. Poza tym tutejsza kuchnia to chyba 3m2 więc w takich warunkach trudno mówić o przygotowywaniu czegoś więcej niż muli i krewetek (jak za czasów Aneksu) czy aktualnie burgerów. Wszystkie dostępne wersje pięciu kanapek opisano szczegółowo na tablicy za barem. Polecieliśmy po kolei i wszystkie oprócz żebra zostały zdegustowane – żebro nie miało w nas przyjaciela.
Zdecydowanie najbardziej fotogeniczną okazała kanapka z kaczką – a dodatki do niej robiły całą robotę. Udane było połączenie smaków słodkiego i kwaśnego w modrej kapuście, żurawinie, sosie maracuja, rukwi wodnej z tłustym mięsem kaczki oraz wypiekaną na miejscu bułką . Pożerający ją kolega wydał werdykt – dobra, ale on wylewny zwykle nie bywa stąd takie określenie padające z jego ust należy uznać za bardzo pochlebne.
Inny uczestnik tego wyjścia został przymuszony do jedzenia ozora. Opierał się na początku – chyba ze strachu przed nim i że go nie zna bo wcześniej nie jadł (no jak dziecko normalnie, które nowości próbować nie chce) ale uległ pod naciskiem wszystkich pozostałych. I chyba do niego ten ozór w końcuprzemówił bo później już nie narzekał tylko pospiesznie zajadał. Tu dodatkami był piklowana czerwona cebula, nasturcja, marynowana kalarepa, salsa verde i sos mayo-chipotte.
Z pierwszej ręki relacjonuję jedynie wrażenia po zjedzeniu kanapki vege – bakłażana, który wyszedł już, zastąpiono w niej marynowanymi pieczarkami ale nie tam jakimiś słoikowymi z octu tylko made by Pogromcy Meatów. Do nich dodano szpinak, salsę verde, prażone ziarna przeróżne oraz kiełki. Pikanterii dodawał sos chimichurri. Takie cudo można od czasu do czasu zjeść łamiąc zasady diety – ja obiecuję regularnie to robić.
Ostatnią była kanapka z wołowym polikiem. Może i nie fotogeniczna ale z opisu M wynikało, że powalająca na kolana. Delikatne mięso połączono tu z grillowaną marchewką kiełkami kalarepy i rzodkiewki, sosem z rokitnika oraz BBQ z kuminem. Gdybym jadła mięso (a jeszcze rok temu jadłam) to właśnie ta kanapka byłaby moja.
I jak tu się nie zachwycać i nie zajadać takimi kompozycjami? Niby to kanapki, zwykłe jakieś burgery a jednak zupełnie niezwykłe. Sami się przekonajcie – musicie ich spróbować – koniecznie.
informacje dodatkowe o Pogromcy Meatów:
dojazd i parkowanie – polecam wjazd w Koszykową od strony Placu Na Rozdrożu, na tym odcinku przeważnie są wolne miejsca
płatność – gotówka, karty VISA, Mastercard
rezerwacja stolików – niemożliwa
godziny otwarcia:
codziennie od 12:00 do 21:00
Pogromcy Meatów – ul. Koszykowa 1, Warszawa Śródmieście
Ostro zakręcona na punkcie zdrowego żywienia, diety roślinnej oraz podróży kulinarnych. Na moim blogu kulinarnym publikuję przepisy oraz poradniki o tym co jeść, aby zachować zdrowie i nie spędzać przy tym w kuchni całych dni.