Wino to moje słodycze. Wino to moja jedyna używka (kawy nie piję, papierosów nie palę). Wyjątkowych smaków szukam w internecie i sklepach stacjonarnych a do gustu bardzo przypadły mi wine bary, które oprócz świetnego wyboru win oferują również niezłą kuchnię – tak jest np. w restauracji Ale Wino w Warszawie (opisanej tu i tu) czy właśnie w Mielżyński Wine Bar w Warszawie czy w Poznaniu (opisany tutaj). Do Mielża wpadamy dosyć często – na lunch, na kolację czy tylko na kawę i lampkę wina. W miniony weekend wybraliśmy się tam na zlot food tracków.
Ale widząc nieciekawą ofertę kulinarną przyjezdnych kuchni zasiedliśmy na ulubionym miejscu przy barze i skorzystaliśmy z kulinarnej oferty restauracji. Z krótkiego menu wypisanego na dwóch tablicach przy kuchni wybraliśmy zupy i dania główne. Jako czekadełko standardowo dostaliśmy ciepłe pieczywo i aromatyczą oliwę. Chwilę później zupy.
zupa krem z borowików (18,00) – gęsta, delikatna, bardzo aromatyczna, idealna sezonowa potrawa – symbol jesieni
zupa krem z selera (14,00) – również gęsty, tym razem warzywny krem z selera – lekko słodki, bardzo dobry
polędwica wołowa z borowikami (70,00) – podana zgodnie z zamówieniem czyli krwista. Mięso było idealnie przygotowane. Największy żal mam do kucharza za przepalenie i przesolenie borowików – były niejadalne. Szkoda marnować tak dobre grzyby.
ryba – szkarłatnica z ciecierzycą (58,00) – podana na szpinaku oraz z szybką parmeńską zapieczoną pomiędzy filetami tej delikatnej w smaku ryby (po co pytam tak psuć smak ryby?). Kompozycja ogólnie – udana.
Do Mielżyński Wine Bar przyszliśmy na lunch ale i na wino – do zupy z selera wybrałam białe austriackie Gloss Gelber Mustateller 2012 (18,70 za kieliszek) – bardziej mineralne niż owocowe, a takie lubię, wino młode w smaku, cytrusowe, nie wymagające.
Do polędwicy wołowej polecono mi czerwone Greysac Medoc 2018 (20,50 zł za kieliczek) – wino pełne, dojrzałe, zrównoważone, o niskiej kwasowości, wręcz idealne do krwistego mięsa.
a na zakończenie uczty armagnac – Mielżyński Wine Bar ma w ofercie armagnac’i 8 letnie i nawet 60 letnie. Ja wybrałam 12 letni Darroze Bas Armagnac (19,40 za kieliszek) – jeszcze intensywny w smaku i mocny w aromacie – wyczuwalne orzechy laskowe, cytrusy. Kolejnym razem muszę wypróbować starsze roczniki – bardziej spokojne, delikatne.
Mielżyński Wine Bar to dobre miejsce na szybki lunch, rodzinną kolację, spotkanie biznesowe w tygodniu, nawet spotkanie firmowe połączone z degustacją świetnych win. I chociaż mam pewne zastrzeżenia do kuchni restauracji w Warszawie (Poznań prezentuje się kulinarnie dużo lepiej) to i tak wpadam tu regularnie – na wino. I Wam też polecam – zajrzyjcie do Mielża,Moje wcześniejsze wizyty w Mielżyński Wine Bar w Warszawie opisałam tutaj oraz tutaj a w Poznaniu tutaj.
A moją winną pasję możecie śledzić w aplikacji Vivinoinaczej zwanej „pamiętnikiem alkoholika”:)
informacje dodatkowe:
dojazd i parkowanie – można parkować na Burakowskiej lub na terenie Starej Fabryki Koronek (tu parking jest płatny)
rezerwacja stolików – zalecana
godziny otwarcia:
pon – pt – 09:00 – 23:00
sob – 11:00 – 23:00
nd – 12:45 – 18:00
Mielżyński Wine Bar – ul. Burakowska 5/7 (Stara Fabryka Koronek), Warszawa Wola
Ostro zakręcona na punkcie zdrowego żywienia, diety roślinnej oraz podróży kulinarnych. Na moim blogu kulinarnym publikuję przepisy oraz poradniki o tym co jeść, aby zachować zdrowie i nie spędzać przy tym w kuchni całych dni.